sobota, 7 czerwca 2014

Mama w second handzie

Pewnie nie każdy lubi chodzić do second handów. Nie pachnie tam różami, ubrania nie wiszą na eleganckich drewnianych wieszakach, a ekspedientki nie skaczą koło nas jak oszalałe. Aleee... można tam wyszperać naprawdę fajne rzeczy za niewielkie pieniądze i ubrać dziecko w rzeczy dobre gatunkowo i markowe. Nie jestem maniaczką oszczędzania, ale przyznaję, że ciuchy dla dzieci są w większości nieadekwatnie drogie, często droższe niż dla dorosłych. To nie jest tak, że moja Córa ma ubrania tylko z ciucholandów, oczywiście ma całkiem sporo nowych ciuszków. Jednak często nowe ubrania kupione w Polsce po 1 praniu wyglądają gorzej, niż te używane markowe z second handu :/
Niedaleko nas jest taki duży sieciowy ciucholand Biga. Jest to naprawdę duża hala, w której po jednej stronie są rzeczy na wagę, a po drugiej wycenione. Bardzo często kupuję tam ubranka nowe, jeszcze z metkami za śmieszne pieniądze.Wygrzebałam tam różne skarby np. swego czasu znalazłam dwie markowe chusty do noszenia. Sama wolę nosić Małą w nosidle ergo, więc chusty sprzedałam za ponad 200zł, dołożyłam trochę i kupiłam nam nosidełko Tula :)
Kompletując wyprawkę dla mojej córy też wiele rzeczy kupiłam używanych. Sprawiłam jej mnóstwo ślicznych ubranek, dostaliśmy też używany wózek i nosidełko (od szwagierki), znajomi oddali nam zestaw kocyków po swoim dziecku. Nie widzę w tym nic obrzydliwego, ani złego. Oczywiście są rzeczy, których nigdy nie kupiłabym używanych. Takie rzeczy jak np. buty trzeba kupować nowe, żeby nie wykrzywić małej kształtującej się stópki.
Zresztą większość naszej wyprawki została sprzedana lub oddana dalej. U nas te rzeczy tylko by się kurzyły, a komuś mogą się jeszcze przydać. Kto wie, czy Mała będzie miała kiedyś rodzeństwo?

Aktualności: Dziś byliśmy na pikniku osiedlowym z Malutką. Myślałam, że będzie się bała dużej ilości ludzi, głośnej muzyki. Nic podobnego! Rozglądała się ciekawsko, pokrzykiwała na biegające dzieci. A widząc jak dzieciaki skaczą na trampolinie, sama też podskakiwała na rękach u Męża. Okazało się też, że panicznie boi się balonów! Nie do wiary, zaczepia 70kg psiska, a na widok balonu ma ochotę wyskoczyć z rąk. Zapałała też wielką miłością do zjeżdżalni na placu zabaw. Sadzam ją na szczycie ślizgawki a ona się zsuwa. Oczywiście trzymam ją pod pachami, żeby nie uderzyła główką, ale tak czy tak jest zachwycona! Może ta atrakcja zastąpi huśtawkę, która nadal jest na topie.
Ząb upierdliwiec dalej w natarciu niestety, są gorsze i lepsze dni. Dziś popołudnie było dość ciężkie, musiałam podać Ibum, bo bardzo marudziła bidula :( Jutro jedziemy do teściów i na spóźniony dzień dziecka do mojego chrześniaka. Mała będzie zachwycona, już się nie mogę doczekać :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz