środa, 31 grudnia 2014

już po świętach

Święta minęły nawet nie wiem kiedy, połowę spędziliśmy u teściów, a drugą połowę... w pracy. Było miło, ale nawet nie zauważyłam jak przeleciało. Obiecałam sobie, że za rok wezmę jakiś urlop przed świętami, żeby nie orać całe święta :/ Młoda była bardzo zadowolona z wyjazdu, ona lubi jak się coś dzieje. Inne zabawki, inne kąty, można wszystko pozwiedzać, wszystkiego dotknąć. Moi teściowie nie mogli się nadziwić jaka jest otwarta na ludzi. W 1 dzień świąt została z moim teściem (który nigdy nie opiekował się żadnym dzieckiem) na godzinę, gdy poszliśmy do kościoła. Teść sam się zgłosił do opieki, co mnie bardzo zdziwiło. Młoda zrobiła nam papa i została z dziadziem. Oczywiście po 5 minutach zrobiła mu kupę no i dziadek miał pierwsze w życiu zmienianie pampersa. Ubrał tył na przód, no ale poza tym wszystko super :) Czasem mam wrażenie, że jakbym zostawiła Małą z bezdomnym na ulicy nawet to by była zadowolona. Nie ma problemu zostać z kimkolwiek. Przedwczoraj przyszedł do nas ksiądz po kolędzie. Ja oczywiście byłam w pracy więc przyjmowali księdza Mąż z Młodą. Byłam przekonana że Córa będzie zawstydzona, będzie się bać. A tu nic. Dała na progu "cześć" księdzu, po czym władowała się na kanapę koło niego, zaczęła szarpać go za zegarek na ręce, pochwaliła się wszystkimi swoimi umiejętnościami, a na do widzenia dała mu buzi i krzyczała za nim "papa" i "hej" jeszcze jak wchodził do mieszkania naprzeciwko :)
Co do świąt to obyły się bez konfliktów i nieprzyjemności. Jeynym zgrzytem było zachowanie mojego chrześniaka B., który albo przechodzi teraz jakiś ośli okres, albo ma trudny charakter. Cały czas się mazał. A to wujek (mój Mąż) na niego krzywo spojrzał, a to nie może siedzieć przy stole i piszczeć. Wyrywał Młodej jej własne zabawki z ręki, nie pozwalał się bawić swoimi. Jego rodzice nie chcieli lub nie umieli mu niczego wytlumaczyć :/ już miała nerwy na niego, starałam się za bardzo nie ingerować w zabawy dzieci, ale jak po raz któryś z rzędu B. podbiegł do Młodej i tak jej gwałtownie wyrwał jej własną zabawkę z ręki, że aż ją przewrócił to nie wytrzymałam i powiedziałam mu parę słów. Oczywiście był płacz, a moja szwagierka (jego mama) zamiast mu cokolwiek wytlumaczyć, powiedzieć, gada do niego "misiu ja Cię kocham", "dziecino ale z Ciebie samolub". Jak staram się nie krytykować sposobu wychowywania innych, tak takie podejście wydaje mi się trochę dziwne? Bo nie wiem czego Młody ma się w ten sposób nauczyć? I naprawdę nie mówię tu o jakimś ostrym karceniu, biciu itp ale jakiekolwiek zasady dziecko chyba musi znać. Mój szwagier swierdził, że to prawo dżungli i wygrywa silniejszy. Ok więc poczekamy aż Młoda będzie większa i lutnie Młodemu jak jej zabierze zabawkę, wtedy też powiem, że to prawo dżungli :)

Ostatnio Młoda powtarza nowe słowa w zastraszającym tempie. Usłyszy coś i zaraz próbuje powtarzać, czasem nawet nie wiem skąd pewne rzeczy przyswaja. Ostatnio zaczął padać śnieg. Młoda siedzi przy zabawkach i nagle patrzy w okno i krzyczy "kap kap kap" i pokazuje. Musiał Mąż z nią godzinę stać w oknie i patrzyli jak śnieg pada. Powiedział Młodej, "zobacz jak jest biało" i teraz chodzi i pokazuje , że jest "kap kap" i "biaaaaaa" :)

Dziś Sylwester, nie spędzamy go jakoś wyjątkowo, Mąż pracuje do 22, ja jutro idę na całodzienny dyżur więc też nie poszaleję. Pewnie wypijemy po kieliszku szampana i pójdziemy spać :) Ale nie jest mi przykro, bo jestem zmęczona i nie mam ochoty na całonocne wojaże. Zresztą nie lubię takich dni kiedy wypada iść na imprezę, koniecznie trzeba mieć dobry humor i ochotę na szaleństwa.
Nie robię żadnych podsumowań. Sobie i wam życzę tego, żeby rok 2015 był rokiem zmian na lepsze,w myśl zasady, że kto nie idzie do przodu, ten się cofa :)

sobota, 20 grudnia 2014

kierat i problemy z jedzeniem

Pierwsza nocka w pracy za mną, jakoś przeżyłam dziś czeka mnie druga, także wytchnienia nie ma :) ale w sumie muszę powiedzieć, że lubię moja pracę. Czuję się dzięki niej potrzebna, daje mi ona satysfakcję z tego, że coś potrafię, że w czymś jestem dobra. Sprawia, że jestem niezależna finansowo, a jest to dla mnie bardzo ważne. Jest mi z tym dobrze. Minusem jest mniejsza ilość czasu, którą moge poświęcić Córeczce. Wczoraj byłam w pracy od 7 rano do 19, gdy wróciłam to Mąż już ubierał Małą  po kapieli w piżamkę. Jak cudownie było się wtulić w jej pachnącą szyjkę  i położyć z nią na łóżku, żeby ją uśpić :) takie rzeczy człowiek docenia dopiero jak nie jest mu dane robić to codziennie. Od czasu naszej wizyty w szpitalu usypiania Małej polega na tym, że kładę się z nią do łóżka, ona sie trochę wierci, opowiadam jej szeptem różne rzeczy, ona słucha uważnie, potem się trochę kokosi, daje mi 100 buziaków, obejmuje mnie za szyję małymi lapkami i przytula, mówiąc "młamłamła" ("mojamojamoja"). Zasypia różnie, czasem po 2, a czasem po 40 minutach. Nie ma problemu żeby poszła też spać z tatą. W ciągu dnia usypianie wygląda podobnie. Koło 11 mówię jej że pora na "aaaa" i że mama zrobiła mleko. Bierzemy butlę, małpkę przytulankę pod pachę i Młoda sama pędzi na łóżko, ciesząc się, że zrobi "aaa". Nie ma histerii, płaczu, co mnie cieszy, bo mieliśmy moment, kiedy naprawdę cieżko szło nam zasypianie.

Noce są różne. Jednej nocki budzi się o 1  na mleko, a później jeszcze o 6 na kolejne, a drugiej ma jedną pobudkę koło 4-5. Nie wiem czy jest szansa, że kiedykolwiek zacznie przesypiać całe noce? Bo ja już straciłam nadzieję...

Z jedzeniem niestety nie ma jakiś dużych postępów. Młoda je dość chętnie, ale nadal ma problemy z jedzeniem grudek i pokarmów stałych. nie ma mowy o zjedzeniu np ugniecionych ziemniaczków, czyli drugie dania wyglądają mniej więcej tak samo jak zupy, muszę być w postaci półpłynnej. Trochę mnie to zaczyna martwić i zastanawiam się czy nie powinniśmy skonsultować tego z lekarzem, czy ona z tego wyrośnie? Zauważyłam, że ona jak dostaje zupę to w ogóle nie gryzie. Po prostu łyka, a gdy jest jakiś kawałek to się dławi i ma odruch wymiotny. Gdy jej mówię żeby gryzła ząbkami to rusza szczęką ale dopiero jak już połknie to co ma w buzi. Gdy dostanie do ręki ciastko, albo kawałek jabłka to potrafi ugryźć kawałek i pogryźć. Ostatnio polubiła mandarynki, ale żeby zjadła muszę jej obierać każdy kawałek z tej białej skórki i dzielić na 2-3 części, inaczej wypluwa. Jestem bezradna i nie wiem czy czekać cierpliwie, czy iść do lekarza...

wtorek, 16 grudnia 2014

czy warto sprawdzić opiekunkę?

Katar powoli odpuszcza, na szczęście. Dziś już zaliczyliśmy zajęcia na gimnastyce i spacerek. Pogoda jest całkiem ok jak na grudzień, więc trzeba korzystać. Na zajęciach dziś Młoda dawała z siebie wszytsko. Najbardziej lubi turlać się po materacach, włazić do takich materacowych studzienek i siedzieć w nich no i jej ulubione zajęcie - czyli wiszenie na kółkach gimnastycznych. Skubana potrafi tak 20 sekund się utrzymać :) może jakaś kariera gimnastyczna przed nią? Po zajęciach Młoda była taka wykończona, że udało się tylko podać jej zupę, po czym padła w ciągu 2 minut i spała 2 i pół godziny. To chyba jej się nie zdarzyło od pół roku więc aż do niej zaglądałam czy oddycha :)

Od czasu do czasu tak mam, że zastanawiam się kim Młoda będzie, jakim człowiekiem będzie, co będzie robiła w przyszłości. Teraz na tapecie jest zestaw małego lekarza. Cwaniara chodzi i robi "tik tak" czyli osłuchuje wszystkich swoim plastikowym stetoskopem. Uwielbia czytać książeczki, mamy już większość opracowane, muszę wybrać się na jakieś zakupy i powiększyć nasz zbiór. Przy jedzeniu czyta "książkę o dzidziusiach". Jest to broszurka z Bobovity o odżywianiu niemowląt i małych dzieci. Nie wiem czemu ale uwielbia tą książkę i nie ma mowy żeby coś zjadła bez niej. Pokazuje który dzidziuś robi mniam mniam, który całuje mamę, który ma czapkę :) czasem domaga się długopisu i pisze po swojemu w tej książce. Jest już mocno zmaltretowana, poklejona jedzeniem, potargana, brakuje połowy stron. No ale nadal jest ulubiona.

Koleżanka mnie namawia, żebym sprawdziła naszą opiekunkę. Tzn. żebym zostawiła dyktafon lub kamerkę. Z początku mówiłam, że raczej się na to nie zdecyduję, ale teraz to rozważam. Nie to żebym było coś niepokojącego w relacjach mojej Córy z opiekunką, ale w końcu  to moje dziecko. A wydaje mi się, że psychika malucha  w tym wieku jest wyjątkowo wrażliwa i łatwo ją skrzywić. A później trudno naprawić szkody. Więc może warto?

czwartek, 11 grudnia 2014

katarzysko i dobre nowiny

Niestety Młoda znów zakatarzona. Miesiąc spokoju był, ja się wykończę, co można takiemu roczniakowi dać na poprawę odporności? Tym razem nie było żadnego szczepienia, żadnych okoliczności, które mogłyby usprawiedliwiać choróbsko. Ale przy takiej pogodzie jaką mamy, dużo chyba nie trzeba. Więc psikamy do nosa, odciągamy, inhalujemy, nacieramy... i czekamy na radosny koniec infekcji.

Poza tym pracuję, pracuję, są czasem dni, że nie widzę się z Młodą bo wychodzę zanim wstanie a wracam jak już śpi.. Ten czas, który z nią spędzam staram się wykorzystać w 100%. Układamy puzzle (ja układam, ona "pomaga"), przytulamy się, wozimy lale w wózku, rzucamy piłką. Robimy wszystko co nam przyjdzie na myśl. Staram się łapać każdą chwilę, bo teraz wiem jaki cenny jest czas spędzony razem.
Młoda codziennie uczy się nowych słów. Dziś jak przyszłam z pracy to mówię do niej "mój ty bidoku, ale katarzysko Cię męczy", to chodziła i powtarzała za mną "bidoku" tylko po swojemu. Brzmiało to jak "bibuku"  :) a z jaką ważną miną to robiła.
Gdy się Młodą zapyta jak marudzi dzidziuś to zaczyna kwękać na zawołanie. Pokazuje jak płacze lala. Umie pokazać prawie wszystkie części ciała, nawet wie gdzie ma pazurki. Umie naśladować głosy wielu zwierząt, rozpoznaje je w książeczkach. Nawet stawonogi są nam znane: motylki, biedronki, pszczółki.
Młoda interesuje się tym co ma nadrukowane na bluzeczce. Najbardziej lubi bluzkę z kotem, jak ją tylko zobaczy to krzyczy "miał" aż jej nie włożę tej właśnie bluzki :) prawdziwa kobieta z niej, modą zaczyna ją interesować ;)

A dobra nowina jest taka, że moja dobra koleżanka urodziła dziś córeczkę. Mama i maleństwo czują się dobrze, a Młoda zyskała kolejną potencjalną koleżankę do zabawy. Ostatnio odwiedziła nas inna moja koleżanka z 3 miesięczną córką. Moja Młoda była zahcycona. Stała i huśtała dzidziusia w nosidełku pracowicie, aż musiałam pilnować  żeby dzidziusia nie wywaliła na podłogę. Taka była gorliwa :) robiliśmy cacy, nawet buzi dała na do wiedzenia.

W poniedziałek i środę Młoda została z opiekunką. Wrażenia są pozytywne. Widać, że złapały kontakt, Młoda się cieszy jak ją widzi, więc ja też jestem zadowolona. Oczywiście były jakieś małe uwagi, ale to w sumie drobiazgi, poza tym na razie nie zmieniamy opiekunki. W przyszłym tygodniu będę miała trochę luźniej, za to mam dwa nocne dyżury, przez co Młoda zostanie z tatą na noc. Ciekawe jak sobie poradzą :)

piątek, 5 grudnia 2014

Młoda skończyła 15 miesięcy a mama wróciła do pracy :)

No więc stało się, mam za sobą już dwa dni w pracy. Jestem zmęczona, ale zadowolona. Bo chociaż bardzo kocham moją wspaniałą Córeczkę i uwielbiam spędzać z nią czas, to jednak brakowało mi wysiłku intelektualnego i szybkiego tempa. Póki co Mała siedziała z Mężem w te dni, od poniedziałku przsyhcodzi opiekunka. Tata organizował Młodej czas, nawet nie zauważyła, że mnie nie ma. Jak wracam to staram się zorganizować jej czas i poświęcić jej jak najwęcej uwagi. Młoda macha mi przez okno, a później wita mnie w drzwiach. Przytula się i pokazuje wszystkie zabawki. Wszędzie za mną chodzi. To słodkie, że tak szczerze, bezwarunkowo się cieszy i obdarza mnie taką dziecięcą miłością :) Mam ochotę ją zacałować i dopóki się nie zaczyna denerwować to nie wypuszczam jej z objęć, taka jestem stęskniona.
To za czym nie tęskniłam i czego zdecydowanie nie lubie w chodzeniu do pracy to dojazdy do niej. Kraków nie należy do miast po których przyjemnie się jeździ. Samochodem stoi się w korkach, a w autobusach i tramwajach stoi się w tłumie obcych ludzi :/ najczęściej wybieram komunikację miejską i dziś myślałam już, że wyjdę z siebietakim doładowanym autobusem jechałam... no cóż, uroki dużych miast...
Co do Młodej i jej nowych umiejętności to chyba największe postępy ostatnio robimy z mówieniem. Młoda powtarza coraz więcej słów po nas, po swojemu oczywiście np uwaga (gagaga), pampers (pampa), auto (ato) itp. Gdy się przytula to mówi "młamłamła" czyli "moja, moja, moja" :) Jest słodką dziewczynką, radosnym, pogodnym brzdącem. Coraz więcej rozumie, wie którą zabawkę przynieść gdy ją pytam o konkretne rzeczy. Komunikuje dużo swoich potrzeb, gdy jest głodna albo chce jej się pić to mówi "mniammniam" i pokazuje czego chce. Nie da się zapchać byle czym, najlepiej idzie jej jedzenie słodyczy, chociaż nie dostaje ich często ani dużo. Ale kawalątek czekolady albo drożdżówki potrafi ją uszczęśliwić :)
Lubi "czytać" książeczki, pokazuje mi obrazki i chce żebym jej nazywała różne rzeczy. Gdy z kimś rozmawiam to wyłapuje znane sobie słowa i powtarza. Aż strach pomyśleć jak zacznie wszystko opowiadać i powtarzać :) będzie się trzeba pilnować.

Od kilku dni mamy masakrę ze spaniem, Młoda znów się budzi kilka razy w nocy, a już potrafiła ładnie do tej 5 dospać, wypić butlę i spać do 8. Było super. A teraz budzi się koło północy, często zupełnie rozbudzona i musimy brać ją do naszego łóżka żeby znów zasnęła, bo inaczej płacze. Chyba idą jej kolejne trójki, po lewej stronie na górze ma bardzo spuchnięte dziąsło i dziś popłakiwała średnio co 10-15 minut w nocy. Jak dziś też tak będzie to podam jej Ibum bo się przekręcę jak znów będzie taka nocka. A tu nie ma zmiłuj, do pracy trzeba wstać. Dobrze, że chociaż mam wolny weekend. Chociaż wolny jest tylko z nazwy, bo mamy mnóstwo rzeczy i planów do wykonania. Zakupy Mikołajkowe, wizyta u teściów, adaptacja z opiekunką, sprzątanie to tylko kilka z zaplanowanych rzeczy, Coś czuję, że nie odpocznę za bardzo....

Jeszcze kilka faktów o 15 misięcznej Młodej:
-waga nadal ok 10 kg - dokładnej nie znam.
-ubrania w rozmiarze 80/86
-buty zimowe 21 ale myślę, że 20 byłyby na styk też ok,
- pampersy w rozm 4, a na noc 4+
- 13 zębów, wszystkie jedynki, dwójki i czwórki i jedna trójka (lewa dolna),
- chodzi, biega, robi przysiady, nocnikuje, czasem z sukcesem, "pomaga" w obiwiązkach domowych :) kochana dziewczynka!
- niezmiennie jest moim Słoneczkiem, moją radością i kocham ją nad życie :)