wtorek, 28 października 2014

zapalenie płuc i szpital niestety :(

Niestety jesteśmy w szpitalu od niedzieli. Młoda ma zapalenie płuc :( my obydwoje też na antybiotyku, bo poszło nam na zatoki. Jest już poprawa, nie ma gorączki, także liczę na to że początkiem przyszlego tygodnia się stąd wylogujemy... Młodą rozpiera energia znów, co w szpitalnej sali nie ułatwia życia, ale miło ją widzieć znow w formie. Dziś krótko, bo z telefonu, może następnym razem będzie już z domu :)

piątek, 24 października 2014

domowy szpital

Jesteśmy chorzy. Wszyscy troje. Dawno nie dopadło mnie takie przeziębienie, oczy szczypią, katar leci z nosa albo całkiem go zatyka, gardło boli, kaszel męczy :/ Mój Mąż ma to samo tylko jeszcze więcej kaszle i dostał receptę na antybiotyk. Młoda jakby rochę mniej kaszle ale marudzi dalej tak samo, budzi się w nocy, katar też nie ustępuje. W dodatku nadal są problemy z jedzeniem, nie może zjeść więcej niż 100ml, nie ma apetytu, ma odruch wymiotny przy jedzeniu i zaczyna kaszleć. Staram się jej dawać mało a częściej ale nie zawsze wychodzi. Wmuszam w nią chociaż picie, żeby się nie odwodniła. W nocy są 3 pobudki na mleko, czasem wypije 90ml, czasem 30, ale nie odmawiam jej, bo lepiej w nocy niż wcale. Wiem, że tego potrzebuje. Mamy wolny weekend, siedzimy w domu i się kurujemy, oby do poniedziałku się udało...

środa, 22 października 2014

pogorszenie i antybiotyk :(

Młodej się pogorszyło. Zaczęła kaszleć, gorączka wróciła, a do tego nie jest w stanie jesc. Ma odruch wymiotny, chyba przez spuchnięte gardło lub krtań. No więć dziś Mąż był z nią znów u lekarki. Osłuchowo czysto, gardło bardzo zawalone. Bez antybiotyku się nie obejdzie. Tym razem dostaliśmy summamed, mam nadzieję, że szybko jej przejdzie bo taka biedna jest :( mnie też coś bierze choróbsko, kicham i prycham, Mąż też chory. Nie mam na nic czasu bo Mała wymaga 100% uwagi, cały czas marudzi i płacze albo chce się przytulać... ożywiła się dziś tylko jak przyjechali moi rodzice. Wizyta dziadzia i babci ją ucieszyła. Po południu był u nas kolega Małej - Kuba z mamą. Ale Młoda nie chciała się integrować :( ok idę spać bo padam z nóg :( dobranoc!

niedziela, 19 października 2014

Ani lepiej ani gorzej

Niby lepiej bo nie ma stanu podgorączkowego, ale za to katar zgęstniał, zrobił się żółty, trudno go odciągnąć, a Mała chrypi. Do tego dziś przegoniło ją ze dwa razy i dwa razy wymiotowała. Ale myślę, że to przez to, że w trakcie jedzenia ją katar przytkał i ją cofnęło :( Jutro idą z Mężem do lekarki, mają umówioną wizytę, bo ja będę w pracy. Na razie kisimy się w domu. Dziś Młoda była na ekspresowym 15 minutowym spacerku, bo żal mi jej było, że w tak ładną pogodę siedzi w domu... Musimy szukać sobie zajęcia, więc układamy ukłądanki, czytamy książeczki, rzucamy piłką, przytulamy się dużo, uczymy się nowych rzeczy. Zauważyłam, że Młoda w espresowym tępie przyswaja wiedzę. Umie powiedzieć jak ma na imię :) rozumie naprawdę dużo rzeczy o które ją proszę np. jak jej coś dam i powiem daj tacie to zaniesie tacie.
Gdy poszliśmy ostatnio na szczepienie i zobaczyła tapetę w kaczuszki to sama z siebie pokazała palcem i powiedziała "kwa kwa". Naprawdę taka rozumna się zrobiła, aż trudno uwierzyć, że dopiero co była takim małym dzidziusiem.
Dziś byli u nas goście, kolega Męża z pracy wraz z żoną, Młoda była nie w sosie ewidentnie, jedynie papa i buzi chętnie zrobiła na pożegnanie. Udało nam się dziś przynajmniej część dnia spędzić we trójkę, co ostatnio rzadko się zdarza. Szkoda, że Mąż musiał iść na nockę do pracy, bo od jutra znów zaczyna się gonitwa i mijanie się. A nie będzie lepiej, bo gdy wrócę na cały etat do pracy to będzie jeszcze ciężej... Ale damy radę!

sobota, 18 października 2014

MMR i katarzysko :/

W czwartek byliśmy na szczepieniu. Z racji, że to ten niepopularny MMR czyli świnka, odra, różyczka, trochę się bałam. Niby nie udowodniono jego związku z autyzmem ale obawa gdzieś tam pozostała. Pani doktor osłuchała Małą, zajrzała jej w gardziołko i uszy. Młoda była zadowolona, pokazała lekarce cały arsenał swoich umiejętności, opowiedziała jak robią poszczególne zwierzątka ;) podczas szczepienia o dziwo nawet nie płakała, przez jakieś 10 sekund mówiła płaczliwym głosem "nienienie!" i na tym się skończyło. Wydawało się, że wszystko będzie ok. Dopiero wieczorem zaczęły się problemy. Młoda płakała, nie mogła zasnąć, rzucała się okropnie po łóżko, nie pasowało jej ani na rękach, ani u siebie w łóżeczku, dopiero zasnęła gdy położyłam się z nią. Po godzinie obudziła się z okropnym płaczem i zapchanym nosem, spocona okropnie. Noc była kiepska. Kataru wcale nie było dużo, ale jakiś taki zatykający, przez co nikt z nas sie nie wyspał. Cały wczorajszy dzień Mała była okropnie marudna, z byle powodu wybuchała płaczem. Do tego stan podgorączkowy, totalny brak apetytu i niechęć do picia. Mleko jeszcze jako tako wypiła ale nic poza tym. Dziś w nocy też budziła się co 2-3 godziny, ale jakoś tak lepiej oddychała. Dziś już trochę mniej marudzi, więc mam nadzieję, że gorzej nie będzie. Tym sposobem dopadła nas pierwsza reakcja poszczepienna, przynajmniej tak myślę. Zaczęłam się zastanawiać nad zaczepieniem Młodej na meningokoki. Wcześniej odrzucałam tą szczepionkę z racji na jej niewielką skuteczność w Polsce. A to dlatego, że nie było szczepionki na szczep B. Od pół roku jest ona dostępna i rozważam szczepienie... ktoś ma jakieś doświadczenie w tym temacie? Powoli zaczynam też myśleć o powrocie do pracy na cały etat. Powinno to nastąpić na początku grudnia i muszę poszukać opiekunki. Na samą myśl o zostawieniu Małej z obcą osobą dostaję gęsiej skórki :( Jak to będzie?

poniedziałek, 13 października 2014

o gimnastyce i co u nas?

Niepostrzeżenie mijają kolejne dni, naprawdę czas ucieka jak szalony, praca miała być dorywcza, a jakoś się dużo tego uzbierało. Dziś byłam na wyjeździe kilkadziesiąt kilometrów za miastem, w tym tygodniu tylko środę i niedzielę mam wolną. Na szczęście Mała dobrze znosi rozłąkę. Najczęściej jeszcze śpi jak wychodzę, gdy dzwonię mówi "mama" do telefonu, ale nie płacze. Cieszy się jak wracam i daje buziaka, przytula się. W zeszły czwartek została z moją mamą, poradziły sobie świetnie, Młoda wyspana, zadowolona, najedzona :) pełen luz. Jutro będzie większy stresik, bo Córa zostanie z moim tatą. I o ile mój tata zajmował się mną i bratem jak byliśmy mali i bardzo lubi dzieci, a one jego, o tyle jakoś tak się stresuję. Bo mój tata nie ma już tej intuicji i wyobraźni, co potrafi zrobić Małe dziecko, zwłaszcza sobie. Więc z pewną dozą niepewności ją zostawię, no ale muszą sobie jakoś poradzić przez te parę godzin. Wszystko naszykowane, jedzenie, ubranie także mam nadzieję, że nie będzie większych problemów.

Weekend spędziliśmy u moich rodziców, pogoda dopisała, jak na połowę października było cieplutko i słonecznie. Młoda pobawiła się na kocu, pogrzebała w kamieniach, w trawie, całymi dniami była na dworze, potuptała dużo na nóżkach, więc była zmęczona i szczęśliwa. Byliśmy nad stawem z wizytą u kaczek, pozaczepialiśmy wszystkie psy we wsi. Nawiązaliśmy kontakt z kilkoma dziećmi, było naprawdę fajnie :)

Od jakiegoś czasu Młoda ma etap gryzienia. Potrafi ni z tego, ni z owego ugryźć całkiem mocno. Zauważyłam, że najczęściej gryzie gdy jest zmęczona, ale różnie to z nią bywa. Za każdym razem mówię jej "nie wolno gryźć", a ona wtedy daje mi buziaka tam gdzie ugryzła. Jak tu się na nią gniewać?

Jeszcze kilka słów o gimnastyce bo kilka osób mnie pytało jak to wygląda. Tam gdzie chodzimy, w Skakance rodzice biorą aktywny udział w ćwiczeniach. Dzieci ćwiczą ze swoim opiekunem. Każde zajęcia były do tej pory trochę inne. Było skakanie na piłce (dostosowanej do wielkości użytkowników), turlanie na piłce, tory przeszkód dla dzieci, tunele, chodzenie po równoważni, wspinanie się po drabinkach, chodzenie po airtrack'u, turlanie się po materacach, przewroty, ćwiczenia sensoryczne (dotykanie, rzucanie, ugniatanie przedmiotów o różnych fakturach, masie), łapanie baniek mydlanych, "wieszanie się" na drążku. Dzieci ćwiczą boso. Oczywiście jeśli dziecko nie chce czegoś robić, lub jest zainteresowane czymś innym to nie ma zmuszania :) w tle gra muzyka. Mnie osobiście bardzo się podobają takie ćwiczenia i widzę, że Młodej również więc chodzimy regularnie.


środa, 8 października 2014

spóźnione 13 miesięcy

Wstyd straszny, ale moje szczęście największe skończyło 13 miesięcy już 5 dni temu, ale nie miałam czasu na podsumowanie taki sajgon u nas ostatnio. Koleżanka w pracy postanowiła wziąć wolne z dnia na dzień no i okazało się, że zamiast 7 dni w tym miesiącu, będę w pracy przynajmniej 12. Z jednej strony dobrze, a z drugiej na nic nie mam czasu. Z Mężem się mijamy, nie nadążam z niczym, nie mam czasu porządnie posprzątać, ogarnąć.

No ale, ale... Czas na krótkie podsumowanie. A więc moja 13-miesięczna Córa:
-waży... nie wiem ile, myślę, że zbliża się do 11 kg, ale dokładną wagę będę znała 16.10, bo wtedy idziemy się szczepić.
- ubrania nosi w rozmiarze 80/86
- buty nosi w rozmiarze 20,
- ząbków ma 10!! Nareszcie dobrnęliśmy do połowy tego, co ma wyjść. Jest dumną posiadaczką wszystkich jedynek i dwójek, i dwóch czwórek po lewej stronie.
- nosi pampersy rozm 4 i 4+ na noc
- przespała dwie całe nocki, po czym wróciła do budzenia się w nocy na mleko, nawet w okolicach pólnocy. Myślę, że jest to tym razem związane z ząbkowaniem i liczę, że kiedyś minie?
- gdy chce potrafi chodzić sama, jest jeszcze dość wywrotowa i bezpieczniej się czuje na czterech "łapach", więc mimo wszystko dużo raczkuje,
- powtarza coraz więcej słów po swojemu: kasztanek (kaka), czapka (kwakpa?), naśladuje odgłosy zwierząt (piesek, kotek, kaczka, kurka, krowa, konik itp),
- pokazuje części ciała (brzuszek, paluszki, nóżki, pupę, uszy, oczy, nosek, włosy)
- zna znaczenie wielu słów, potrafi je wskazać lub znaleźć,
- daje buzi z zamkniętą buzią i głośnym cmoknięciem, ucałuje każdego, nawet obcego i to nie tylko człowieka ale psa, lalkę, zabawkę :)
- nadal nie boi się obcych, daje cześć nieznajomym ludziom na ulicy i macha do nich z uśmiechem, zaczepia także wszystkie psy,
- ma kilka stałym punktów dnia: jedna pobudka w nocy, potem butla rano koło 5-6 i spanie do 7-8 (!), śniadanko - kaszka po 8, koło 12 obiadek - gęsta zupa, koło 15 drugie danie z owocami lub bez, 19 - kolacja - kaszka. Drzemkę mamy jedną, czasem koło 11, a czasem dopiero koło 13, w zależności od tego jak długo Córka śpi,
- lubi spacerować na własnych nóżkach, zbierać kamyki, liście, kasztanki, żołędzie. Generalnie nie może mieć pustych rąk.
- pokazuje fochy, jest niezależna i lubi decydować o tym gdzie idziemy i co będziemy robić. Ulubionym miejscem jest klubik dla dzieci Skakanka, gdzie spędzamy sporo czasu gdy jest zimno.
- chodzi na gimnastykę i uwielbia to. Jest zawsze asystentką Pani prowadzącej z racji tego, że jako jedyna nie boi się obcych i chętnie wykonuje ćwiczenia :)
- uwielbia tańczyć, spiewa po swojemu,
- je coraz większe kawałki, sząłu nie ma ale robimy powoli postępy.

Jest nadal moim światełkiem :) Nie wyobrażam sobie życia bez niej.  Bardzo Cię kocham Córeczko :*

piątek, 3 października 2014

buziak dla każdego

Pogoda nam się popsuła, zrobiło się szaro, buro i zimnooo... W związku z tym nasze spacery też musiały się skrócić. Za to więcej czasu spędzamy w Skakance - klubiku dla dzieci. Młoda zakolegowała się na dobre ze swoim nowym znajomym z gimnastyki -Kubą. Oczywiście dzieciaki nie potrafią bawić się jeszcze ze sobą, raczej bawią się obok siebie. Ale jest wesoło, bo zawsze coś ciekawego wymyślą. Muszę pilnować Małą bo ma tendencję do drapania i gryzienia. Więc mam na nią oko, żeby nie sprzedała koledze jakiejś kontuzji. Dziś nawet sprzedała Kubie buziaka. Mało tego. Ona by dała buzi obcemu na ulicy, gdyby ten ją o to poprosił. Taka się całuśna zrobiła, że nawet pieska sąsiadów ostatnio wycałowała po boku i głowie. Rozczula mnie to bardzo, mam nadzieję że ten etap jej za szybko nie minie bo uwielbiam te jej buziaki. Niedawno, gdy Młoda spała i ubierałam jej śpiworek na noc, dostałam całuska nawet przez sen. Kochana ta moja Żaba jest :*
Dziś, razem z mamą Kuby zabrałyśmy dzieciaki do basenu z kuleczkami. Jakoś się przecisnęłyśmy przez ciasne przejście. Młoda była zachwycona, w ogóle się nie bała, zjeżdżała  z dużej zjeżdzalni do kulek i śmiała się jak opętana. Oczywiście nie chciała wyjść później, no ale to inna bajka.
Wyszedł nam 9 ząbek, ostatnia dwójka (prawa, dolna), czekamy jeszcze na czwórkę po tej samej stronie i liczę na chociaż krótką przerwę w ząbkowaniu. Chociaż pewnie naiwna jestem. Ze spaniem jest różnie, ale ogólnie Młoda kręci się przez sen i popłakuje, więc dokuczają jej nadal te zębiska.
Ok, kończę i idę spać bo wstawanie do pracy po średnio przespanej nocy miażdży mnie ostatnio... dobranoc!