czwartek, 24 lipca 2014

znów o zasypianiu :(

Niestety temat nadal żywy i aktualny. Problemy gonią problemy i problemami poganiają. Coś nam się nie może unormować ta sprawa zasypiania. Gwiazda strajkuje. W dzień, gdy przychodzi pora spania jest marudna tak, że już wytrzymać nie można, zabieram ją do łóżeczka. Tam wariuje, skacze, wstaje, płacze, potem zaczyna się naprawdę wkurzać, wiercić, a spać nie chce. Na oczy już nie widzi a marudzi i płacze, ale nie zamknie oczu i nie pójdzie spać. Gdy stoję nad nią to nie zaśnie, jak wyjdę to już w ogóle staje na baczność w ciągu sekundy i wyje wniebogłosy. Jedyna rada to wziąć ją na ręce i ululać i dopiero odłożyć do łóżeczka. Wiem że tak nie powinno być, wiem że to niepedagogiczne ale już nie wiem co robić. Próbowałam przeczekać, ale kończyło się to taką rozpaczą, że nie mogliśmy się uspokoić, próbowałam głaskania, poklepywania, "szyszania", kładzenia się z nią na łóżku. Nic nie działa. Trwa to już chwilę, kurcze sama nie wiem co robić, chciałabym żeby Mała nauczyła się ładnie zasypiać w łóżeczku dla własnego i naszego zdrowia psychicznego, bo te płacze, napady histerii i krzyku nikomu nie służą. Wieczorem też problem. Bo tulę, kołyszę, przytulam, jak już oczy są małe to odkładam do łóżeczka i zaczyna się wiercenie, drapanie po uszach, wkładanie rąk do buzi, tarcie oczu, szczypanie się po nogach, rękach, ciągnięcie się za włosy. A to wszystko żeby przypadkiem nie zasnąć. Młoda kręci się na wszystkie strony, turla z brzucha na plecy i odwrotnie, z lewego boku na prawy i z powrotem. I tak w kółko. Wyjść nie mogę, bo jest afera. A jak stoję nad nią to po chwili próbuje wstawać, śmieje się do mnie. Co się z nią dzieje? Noce są różne. Czasem jest tak, że mamy nieprzerwany sen do 5.30, jemy butlę, po czym śpimy jeszcze do 7. To jest noc idealna, która nie zdarza się często. W gorszych przypadkach, mamy pobudkę o 2 (!) na butlę, a później o 4-5 pobudka jest już na dobre bo przecież dzień wstał a razem z nim moja Mała. Czasem brakuje mi już cierpliwości. Bardzo kocham moją Córeczkę, naprawdę jest moim Szczęściem i radością, ale nie będę ukrywać, że macierzyństwo to nie tylko słońce, czasem są też chmury i deszcz. A najgorsze dla mnie to niewyspanie. Marzę o przespanej całej nocy, potrzebuję jej bardzo bardzo. Mąż dużo pracuje i sam też jest zmęczony i ledwo na oczy widzi po takich atrakcjach nocnych. Ciekawa jestem kiedy da nam żyć ten nasz nocny marek :/

6 komentarzy:

  1. Oj współczuję Ci. Moją Julkę nie bujam, nie lulam, po prostu kładę, ona się wygłupia, przewraca się na brzuch, macha nogami itd. aż w końcu pada i śpi. Ja tam do niej podchodzę kilka razy, sprawdzam co się dzieje, też i ze starszym synem - kiedy jeszcze nie śpi albo śpiewam. Ale nie biorę na ręce, nie daję się, choć czasem próbuje wymuszać. W nocy je ze 2-3 razy na śpiocha (ja jeszcze karmię). Niestety rano bywa, że budzi sie wcześnie ok. 6 - czasami leżę koło niej i mam zamknięte oczy, drzemię, a Julka się wygłupia i mnie ciągle trąca rękami, żebym nie spała. ;)
    Powodzenia, na pewno wkrótce się to spanie u Was unormuje
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas do 7 miesiąca też nie było problemu, też młodą kładłam po prostu, chwilę się bawiła i zasypiała. Ale odkąd zaczął się lęk separacyjny koło 8 miesiąca nie ma opcji żeby nie było mnie lub męża w zasięgu wzroku, ryk jest taki że szkoda gadać :( i nie wiem teraz co zrobić, żeby znów zaczęła spać sama ...

      Usuń
  2. To chyba taki wiek. Rozmawiałam z moimi znajomymi, które mają dzieci w podobnym wieku lub starsze i każda mówiła o tym samym problemie w tym wieku. U nas to samo. Ja już skapitulowałam i wróciłam do usypiania w wózku. 5 minut i Franek śpi jak zaczarowany. W ciągu dnia muszę być blisko wózka, bo czasem budzi się po 20 minutach i potrzebuje żeby go jeszcze pobujać. Wieczorem po około 10 minutach przenoszę go do łóżeczka. U nas nie ma tak różowo z nocnym snem, do niedawna zdarzało się nawet do 6 pobudek w nocy. Od kiedy wróciliśmy do lulania w wózku zmniejszyły się do 2 lub 3. Chyba musimy to przetrwać, widać taki wiek. Niesamowite jest to, że gdy miał 5 miesięcy zasypiał sam w łóżeczku w dzień i wieczorem. Wieczorem nawet nie potrzebował mojej obecności - wkładałam go do łóżeczka i wychodziłam z pokoju a po 10 min już spał. Budził się 1-2 razy w nocy, a teraz jest mam wrażenie co raz gorzej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas dokładnie tak samo, do 7 miesiąca było super, po prostu wychodziłam, gasiłam światło i zasypiała. Nie było problemu. Wstawała w nocy 2-3 razy ale tylko do jedzenia. A teraz dantejskie sceny sie rozgrywają. W dzień najczęściej też Mała zasypia na spacerze no ale wieczorem pozostaje bujanie. Oby to się kiedyś skończyło, pocieszające jest to, że to nie tylko nasz problem. Jest więc szansa, że nasze dzieci z tego wyrosną. Obyśmy tylko wcześnie nie zwariowali ;) Może to jakiś skok rozwojowy?

      Usuń
  3. Jesli czytalas moje wczesniejsze wpisy to wiesz jak bylo z usypianiem i spaniem w nocy Juniora- masakra! I trwalo to dluuugo niestety. Tak wczeznie 4-5 rano na szczescie moj syn nie wstawa nigdyl, ale w nocy nie dawal pospac i chodzilam caly dzien niewyspana i zla.

    Minelo, poprawilo sie. Zasypia sam bez problemu i spi cala noc bez pobudek (z malymi wyjatkami). Minie zobaczysz cierpliwosci. Ja wiem, ze to latwo powiedziec, ale wiem co mowie/pisze, bo sama to przeszlam. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest to zbyt pocieszające, mam nadzieję, że to się skończy niedługo. Ja naprawdę nie wymagam cudów, ale jak słyszę mamy, które opowiadają, że musiały dzieci budzić na mleko to mi ręce opadają. Dobrze, że póki co nie pracuję, ale co to będzie jak wrócę do pracy?? Dzięki za słowa otuchy!

      Usuń