czwartek, 17 lipca 2014

wiercidupka :)

Nie usiedzi w miejscu ani przez minutę, każda zabawka jest ciekawa przez góra pół minuty, jest ciągle w ruchu, nawet w nocy, a pozostawiona sama zasuwa czym prędzej ku mamie lub tacie... o kim mowa? Chyba wiadomo o kim ;) Tak, tak Mała od pewnego czasu ma etap wiercidupki, nawet moi rodzice stwierdzili, że jest naprawdę ruchliwa. Nie ma mowy żeby posiedziała i pobawiła się czymś dłużej. Ma dwa duże pudła z małymi zabawkami. Zabawa nimi wygląda tak, że wyrzuca wszystko ze środka, czasem zatrzyma jakiś przedmiot w łapkach na 20 sekund, ale zaraz potem rzuca go w kąt. Za kolejne 20 sekund nudzi jej się samo wyrzucanie i zaczyna wędrówkę po mieszkaniu w poszukiwaniu przygód. Idzie pogmerać przy sprzęcie mojego Męża (mówię "nie!"), idzie do szuflad pozaglądać i powyrzucać swoje ciuchy (po tym jak robi to któryś raz z rzędu mówię "nie"), idzie do kuchni pogrzebać przy śmietniku ("nie"), wędruje za mną do łazienki - chce się bawić szczotką do toalety ("nie" i "fuj")... uhhhh i tak cały dzień. Uwielbiam patrzeć gdy wędruje, gdy kombinuje, bo nie może czegoś dosięgnąć, czegoś otworzyć. Jak wystawia jęzorka z skupieniu i trudzi się nad zbrojeniem czegoś. Staje wszędzie, chodzi wzdłuż kanapy, gdy ma dobrą motywację (np. pilot na kanapie), niejednokrotnie kończy się to upadkiem i kontuzją (siniak lub guz).
Towarzystwo jest niezbędne. Mała nie lubi być sama, gdy wychodzę z pokoju w którym się bawi, natychmiast porzuca zabawkę i pędzi za mną. Nie daj Boże jeśli zamknę za sobą drzwi, wtedy siedzi pod nimi, dobija się i krzyczy na mnie :) Najlepsza zabawa to "siedzenie" z nami na kanapie. Wygląda to tak, że my siedzimy a ona się wspina po nas, po poduszkach i szaleje. Trzeba mieć wtedy dwie ręce i dwie nogi w pogotowiu, żeby ją asekurować, bo absolutnie nie patrzy gdzie upada :)
Nie tylko w dzień się wierci. To samo jest w nocy. Od jakiś 3 tygodni zaczęła w nocy się obracać na brzuch i tak sobie śpi. Wędruje po całym łóżku przez sen mimo tego, że śpi w śpiworku. Niejednokrotnie śpi poskręcana tak, że nie mogę po ciemku obczaić, gdzie jest głowa, a gdzie nogi.
To niesamowite jak matka potrafi być ciągle w stanie czuwania, jak robiąc coś, cały czas kątem oka umie zerkać na swoje przemieszczające się dziecię, to niesamowite jak taki standby potrafi zmęczyć. Po całym dniu takiego "nicnierobienia" jestem wykończona :) A wiem, że raczej spokojniej już nie będzie!

Z wieści smokowych to mamy pełen sukces, drugi już dzień i noc bez smoka za nami. Wieczorem zasnęła bez mlaskania więc chyba zaczyna zapominać :) Paradoksalnie mam wrażenie, że szybciej zasypia bez smoczka, kładę ją na brzuch i za chwilę dziewczyna odpada. Jutro planuję smoka spakować do pudełka z pamiątkami jako rzecz zupełnie nam zbędną. Dziecko mi dorasta, ehhh :)

2 komentarze:

  1. Jakbyś mojego Franka opisywała :) I dokładnie tak samo przemieszcza się przez sen :) Właśnie myślałam, czy go nie zapakować do śpiworka (zawsze śpi pod kołderką) ale widzę, że to w niczym nie pomoże :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śpiworek jest o tyle fajny, że przynajmniej wiem, że Mała się nie odkryje podczas tego wędrowania. Ma taki fajny śpiworek o grubości 1tog na lato i śpi w samym bodziaku pod nim. Wędruje ale przynajmniej jest przykryta ;)
      Na te wiercipięty to chyba nic nie pomoże :)

      Usuń