Chyba każda przyszła mama robi listę wyprawkową. I niezależnie od tego jak bardzo racjonalnie i zdroworozsądkowo do tego podchodzi, zawsze okazuje się później, że coś się nie przydało, a czegoś brakuje. Nie inaczej było u nas. Pamiętam jak w ciąży siedziałam i grzebałam w internecie w poszukiwaniu takiej listy, jak uzupełniałam ją w oparciu o opinie innych mam i wykreślałam moim zdaniem niepotrzebne rzeczy. Swoją drogą to, co ja mogłam uznać za zbędne, inna mama może uznać za "must have". Pierwsze miesiące z naszą Córą zweryfikowały trochę moją listę wyprawkową. Muszę powiedzieć, że rzeczy, które okazały się niepotrzebne były raczej pierdółkami, więc skupię się na tych które były strzałem w dziesiątkę.
Oto rzeczy, które bardzo nam się przydały:
1. Leżaczek bujaczek 3 w 1 Fisher Price - dlaczego jestem za? Ze względu na jego uniwersalność. Można w nim położyć bardzo malutkie dziecko z racji tego, że można go rozłożyć właściwie na płasko. Niby jego rozpiętość kilogramowa jest do 18 kg i można zrobić z niego krzesełko, jednak my już naszego nie używamy. Młoda siedzieć już w nim nie chciała, wychylała się na wszystkie strony i mimo jego dużej stabilności bałam się, że kiedyś wypadnie.
2. Laktator Avent - może nie każdemu się przyda taki sprzęt, ale dla mnie był niezbędny. Pracował szybko i wydajnie, całkiem nieźle doił ;)
3. Woombie - czyli taki śpiworek dla dzieci z silnym odruchem Moro, nie najtańszy gadżet, ale bardzo nam się przydał przy problemach Małej z zasypianiem.
4. Do spania łóżeczko turystyczne. Tak, nie mamy tradycyjnego łóżeczka drewnianego. Jak kiedyś zobaczyłam, jak synek mojej kuzynki łupie główką w te szczebelki przez sen (mimo założonych ochraniaczy) to podjęłam decyzje, że kupimy turystyczne. I patrząc jak Mała potrafi czasem z rozpędu, stojąc w łóżeczku rzucić się do tyłu, dochodzę do wniosku, że w przypadku mojego dziecka to była dobra decyzja.
5. Wózek Jedo Fyn - nie jakiś fikuśny, dosyć duży, ale bardzo zwrotny, solidny wózek. Nie jest może super lekki, a po złożeniu stelaż ledwo mieści się do naszego Golfa, ale wózek jest funkcjonalny, ma dużą gondolę, świetną amortyzację, duży kosz na zakupy. Zresztą Jedo używamy tylko na spacery koło domu, gdy gdzieś jedziemy to zabieramy teraz spacerówkę Inglesina Trip, którą również bardzo polecam.
6. Maść Purelan Medela - niby pierdoła, ale uratowała moje sutki przed pożarciem :)
7. Nosidełko Tula - kupiłam jak mała skończyła 8 miesięcy i jestem bardzo zadowolona.
8. Inhalator nebulizator Philips family - niezastąpiony przy katarze u Małej - super sprzęt (na szczęście nie mieliśmy okazji sprawdzić przy grubszych infekcjach).
9. Farelka- niby byle jaki sprzęt nieznanej firmy a dzięki temu małej było w kąpieli zawsze cieplutko i przyjemnie :)
Największym kitem, który przychodzi mi do głowy był laktator ręczny Tommee Tippee. Kiepsko się składał i rozkładał do mycia (ahhh ile się nawyzywałam nad tą ich "harmonijką" - kto miał, wie o co chodzi), już nie mówiąc o tym, że żeby udoić pół szklanki mleka musiałam ślęczeć nad nim godzinę :/ Nie polecam!
Tak samo zresztą jak butelki "w kształcie piersi" tej samej firmy. Mała kompletnie nie chciała z nich pić, ale to pewnie indywidualna sprawa :)
Ja nie jestem tak zadowolona z tego wózka Jedo, moim zdaniem jest wielką krową :)
OdpowiedzUsuńTo prawda jest duży ale na nasze wypady w pobliżu domu idealny :) a jak gdzieś jedziemy to bierzemy spacerówkę parasolkę bo jak włożymy stelaż od Jedo to już nic innego do bagażnika nie wchodzi :)
UsuńU nas tez bujaczek fp byl hitem, bo Mlody uzywal go bardzo dlugo- jeszcze jak mial 2lata to stal u nas w kuchni, bo synek lubil sie na nim bujac jak na hustawce ;-) Sluzyl mu tez jako krzeselko i lubil na nim siadac i jesc lub pic z butelki.
OdpowiedzUsuńMoże jakbym przeczekała ten okres kiedy mała się z niego wychylała siedząc tak, że nieomal dotykała paluszkami ziemi to teraz by się nim bawiła. Ale z racji, że mamy małe mieszkanie to spakowałam go i odkupiła go ode mnie koleżanka :)
Usuń