Kiedyś, gdy zapytałam koleżankę o połóg, powiedziała mi tylko "połóg to masakra". Ja mam mieszane uczucia. Faktycznie pierwsze dwa tygodnie były ciężkie. Myślę, że byłoby łatwiej gdybym nie miała nacięcia na podwoziu (słowo "krocze" jest obrzydliwe, nie sądzicie?). Szwy które mi założono zaczęły się rozpuszczać po około 3 tygodniach i odpadać po kolei. Zanim to nastąpiło, dały mi jednak trochę w kość. Największe uciążliwości połogu to:
- chodzenie w tych masakrycznych podkładach. Pewnie każda kobieta różnie krótko krwawi po porodzie. Ja potrzebowałam zużyć aż 7 (!) opakowań podkładów bella zanim mogłam się przerzucić na zwykłe podpaski :/ miałam wrażenie, że non stop latam się myć i zmieniać te podkłady. Dodatkowo jestem osobą wyjątkowo źle znoszącą wszelkiego rodzaju podpaski, podczas okresu używam tylko tamponów, więc było mi ciężko przełknąć to, że chodzę z wielkim wałkiem z waty w gaciach ;) Dużo lepiej się poczułam gdy krwawienie ustało, jednak trwało ono pełne 5 tygodni...
- szwy, które ciągnęły, później bolały a w miarę gojenia się trochę swędziały. Przez pierwsze dwa tygodnie ciężko usiąść na tyłku. Bardzo pomógł mi octanisept, który łagodził i dezynfekował ranę,
- skurcze macicy, zwłaszcza podczas karmienia, bywały dość bolesne chociaż w porównaniu z porodem to pikuś,
- zmęczenie wynikające z braku snu i wypoczynku po naprawdę dużym wysiłku, jakim jest poród
- zmiany nastrojów, przechodzenie od euforii do czarnej rozpaczy w ciągu 5 sekund
Co mnie ominęło?
-nie miałam jakiegoś koszmarnego nawału pokarmu. Tzn nawał był ale taki,z którym w zupełności mogłam sobie poradzić za pomocą mojego małego ssaka i laktatora. Nie musiałam kombinować z kapustą przynajmniej ;)
- klasyczny baby blues mnie nie dopadł ;)
- nie miałam powikłań poporodowych takich jak zakażenia ran po nacinaniu krocza, gorączka itp
Wydaje mi się, że zniosłam to wszystko nie najgorzej. Moje samopoczucie na pewno poprawiał fakt, że moje ciało po ciąży wyglądało w miarę znośnie. Oczywiście skóra na brzuchu był odrobinę rozwleczona, ale w zasadzie jak tylko Malutka wyszła z brzucha, od razu brzuch zrobił się prawie płaski. Nie nabawiłam się również rozstępów na brzuchu ani piersiach. Zanim wyszłam ze szpitala, ubyło mi już prawie 6 kg z tych 10 które dostałam gratis w ciąży. Do końca połogu po mojej "nadwadze" nie było już śladu :) później nawet ubyło mi jeszcze 4 kg z racji diety, ale to już inna historia.
Zazdroszczę wagi :) Ja przytyłam w ciąży 23 kg i straciłam je dopiero po około 5 miesiącach. Wydaje mi się, że połóg znosiłam o wiele lepiej, oczywiście zmęczenie i niewyspanie było, ale mimo, że też byłam nacinana to w ogóle tego nie odczułam. Mocno krwawiłam może przez 5 dni, potem to już takie lekkie plamienie, z pokarmem też nie miałam problemów. Za to niestety została mi pamiątka w postaci ogromnej ilości rozstępów na brzuchu :/
OdpowiedzUsuńNo właśnie to chyba jest tak, że każda z nas przechodzi to inaczej, ja już myślałam że zawsze będę chodzić z tymi podkładami! Lekkie plamienie miałam dopiero po jakiś 4 tygodniach, a bite 2,5 chodziłam w podkładach :/ Z tym nacinaniem to może byłoby lepiej, ale ja nie potrafię ustać w miejscu i niestety ponadrywałam sobie ranę ;)
Usuń