piątek, 30 maja 2014

Ciężkie dni :/

Melduję, że powoli wysiadam. Dziecię moje kochane od kilku dni daje nieźle w kość. A wszystko za sprawą czterech dwójek, które postanowiły wychodzić jednocześnie. Jedna już od 3 dni jest tuż tuż i codziennie mówię: " jutro już na pewno wyjdzie" i nie wychodzi skubana :/ Bardzo kocham moje dziecko ale od kilku dni czekam z utęsknieniem na te chwile,kiedy wieczorem idzie spać i jest chwila ciszy. Ja naprawdę sobie zdaję sprawę, że ją to boli i czuje dyskomfort fizyczny, ale przysięgam, że mój dyskomfort psychiczny jest po takim dniu naprawdę duży. Mam ochotę gdzieś się schować, żeby nie zwariować. Zaczyna się od rana, godzina 5, czasem 5.30, słyszę, że mała się kręci w łóżeczku. Lecę więc jak na skrzydełkach daję smoka, daję mleczko, próbuję ukołysać do snu, nie reagowania też już próbowałam. Wszystko jedno co zrobię i tak po chwili rozlega się muzyka dla moich uszu: " yyyyyeeeooooouuuuuu!!! iiiiiii!!!! auuuueeeeoooooeeeeuuuu!!!" I tak sobie moja Gwiazda gada i gada i gada, coraz głośniej i głośniej, piszczy, krzyczy, mniej więcej po 15-20 minutach już nie mogę jej ignorować bo zaczyna się wkurzać na całego. Więc zduszam przekleństwa i zwlekam się z łóżka. No i zaczyna się kierat, przewijanie, ubieranie no i śniadanie. Tutaj zaczynają się schody. bo dziąsła bolą i jeść nie będzie. Smaruj, smaruj i masuj dziąsła Mamusia, jeśli tylko uda Ci się rozewrzeć buzię :/ 10 łyżeczek kaszy wchodzi, później zaczynają się schody. Więc siedzimy sobie, ja robię z siebie przygłupa bo tańczę, śpiewam, pajacuję, żeby tylko dziecię moje zjadło jeszcze kilka łyżeczek kaszy. A ona wkłada paluchy do pełnej buzi i rozmazuje sobie jej zawartość po włosach, uszach, oczach, po ubraniu. Wkłada brudne paluszki do nosa :/ i tak sobie jemy dopóki mam cierpliwość... Po posiłku przychodzi czas na zabawę... śmiech przechodzi w płacz w ciągu 2 sekund, Mała siedzi i wyje, nie płacze, po prostu wyje. Nie ma ani jednej łzy, po prostu przewlekłe jęczenie, marudzenie, wycie. Nie pomaga noszenie, tańczenie, podrzucanie, nie pomaga nic. W końcu stwierdzam, że Mała potrzebuje się zdrzemnąć, a ja potrzebuję chwili ciszy. Nie jest to jednak takie proste (lęk separacyjny). W końcu zasypia. Matka jak oszalała rzuca się na prace domowe, żeby cokolwiek ogarnąć póki Mała śpi. Po 30-40 minutach jest już po wszystkim. Z pokoiku dobiega oburzone wołanie. I zabawa zaczyna się od nowa: dajemy Ibum, chwila zabawy, no i obiad. Tu znowu schody. Bo Gwiazda jeść obiadu nie zamierza. Nie dość, że nie smakuje, to jeszcze dziąsła przeszkadzają. Dentinox nie pomaga, nic nie pomaga. Zupę trzeba również rozsmarować po buzi, po ubraniu, wszędzie gdzie łapki dosięgną... Po jakimś czasie daję za wygraną, kończymy z zupą. I następuje kolejna tura "zabawy" połączonej z efektami dźwiękowymi w postaci jękolenia, wycia, marudzenia. Potem następuje kolejna drzemka (równie długa)... i tak w kółko do wieczora.
Przez cały dzień staram się Dziecku mojemu ulżyć. Próbowałam już gryzaków zimnych, gryzaków ciepłych, żelów na ząbkowanie (działają na chwilkę), leków przeciwbólowych, homeopatycznych. Noce też są niespokojne. Mała kręci się wierci, jęczy przez sen, a ja się budzę. później chodzę jak zombie. Jak mantrę powtarzam sobie "jeszcze tylko 16 zębów i będzie po wszystkim". Podobno jedynki miały być najgorsze :/ a tu zonk. Niech te zęby szybko wyjdą, błagam!!!!

3 komentarze:

  1. Naśmiałam się czytając Twój wpis ale szczerze Ci współczuję gdyż wiem jakie gehenny przechodzicie. Oby pozostałe ząbki wyszły bez większej tragedii. Mam nadzieję, ze Nadusia nie da takiego popisu podczas ząbkowania.
    Pozdrawiam
    Aneta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem szczerze, że też jak głupia liczyłam, że będzie już coraz lepiej. Bo o ile przy pierwszych 2 ząbkach było trochę marudzenia, o tyle pozostałe 2 wyszły jakoś tak w miarę bezboleśnie. I myślałam, że tak zostanie, a tu zonk. Też wam szczerze życzę spokojnego i szybkiego ząbkowania :) a wcześniej uspokojenia problemów brzuszkowych bo to też potrafi dać w kość!

      Usuń
  2. U nas dopiero 2 dolne jedynki, mam nadzieję, że jakoś damy radę z następnymi ;-P Trzymajcie się dziewczyny, będzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń