sobota, 20 grudnia 2014

kierat i problemy z jedzeniem

Pierwsza nocka w pracy za mną, jakoś przeżyłam dziś czeka mnie druga, także wytchnienia nie ma :) ale w sumie muszę powiedzieć, że lubię moja pracę. Czuję się dzięki niej potrzebna, daje mi ona satysfakcję z tego, że coś potrafię, że w czymś jestem dobra. Sprawia, że jestem niezależna finansowo, a jest to dla mnie bardzo ważne. Jest mi z tym dobrze. Minusem jest mniejsza ilość czasu, którą moge poświęcić Córeczce. Wczoraj byłam w pracy od 7 rano do 19, gdy wróciłam to Mąż już ubierał Małą  po kapieli w piżamkę. Jak cudownie było się wtulić w jej pachnącą szyjkę  i położyć z nią na łóżku, żeby ją uśpić :) takie rzeczy człowiek docenia dopiero jak nie jest mu dane robić to codziennie. Od czasu naszej wizyty w szpitalu usypiania Małej polega na tym, że kładę się z nią do łóżka, ona sie trochę wierci, opowiadam jej szeptem różne rzeczy, ona słucha uważnie, potem się trochę kokosi, daje mi 100 buziaków, obejmuje mnie za szyję małymi lapkami i przytula, mówiąc "młamłamła" ("mojamojamoja"). Zasypia różnie, czasem po 2, a czasem po 40 minutach. Nie ma problemu żeby poszła też spać z tatą. W ciągu dnia usypianie wygląda podobnie. Koło 11 mówię jej że pora na "aaaa" i że mama zrobiła mleko. Bierzemy butlę, małpkę przytulankę pod pachę i Młoda sama pędzi na łóżko, ciesząc się, że zrobi "aaa". Nie ma histerii, płaczu, co mnie cieszy, bo mieliśmy moment, kiedy naprawdę cieżko szło nam zasypianie.

Noce są różne. Jednej nocki budzi się o 1  na mleko, a później jeszcze o 6 na kolejne, a drugiej ma jedną pobudkę koło 4-5. Nie wiem czy jest szansa, że kiedykolwiek zacznie przesypiać całe noce? Bo ja już straciłam nadzieję...

Z jedzeniem niestety nie ma jakiś dużych postępów. Młoda je dość chętnie, ale nadal ma problemy z jedzeniem grudek i pokarmów stałych. nie ma mowy o zjedzeniu np ugniecionych ziemniaczków, czyli drugie dania wyglądają mniej więcej tak samo jak zupy, muszę być w postaci półpłynnej. Trochę mnie to zaczyna martwić i zastanawiam się czy nie powinniśmy skonsultować tego z lekarzem, czy ona z tego wyrośnie? Zauważyłam, że ona jak dostaje zupę to w ogóle nie gryzie. Po prostu łyka, a gdy jest jakiś kawałek to się dławi i ma odruch wymiotny. Gdy jej mówię żeby gryzła ząbkami to rusza szczęką ale dopiero jak już połknie to co ma w buzi. Gdy dostanie do ręki ciastko, albo kawałek jabłka to potrafi ugryźć kawałek i pogryźć. Ostatnio polubiła mandarynki, ale żeby zjadła muszę jej obierać każdy kawałek z tej białej skórki i dzielić na 2-3 części, inaczej wypluwa. Jestem bezradna i nie wiem czy czekać cierpliwie, czy iść do lekarza...

3 komentarze:

  1. Z jedzeniem trudna sprawa nie wiem co porardzic na to. Ja bym poszla po rade do lekarza. Ale na pewno wyrosnie z tego- w koncu musi ;-) A ze spaniem u nas bylo to samo i choc Maly ma skonczone 3lata nafal ma nad ranem pibudke na mleko ok 6,0 i śpi dalej.. No coz juz sie z tym pogodzilam. W koncu i z tego wyrosnie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NO też tak sobie powtarzam "wyrośnie z tego" i nawet w to wierzę, tylko kiedy :) z jedzeniem postanowiłam dać Młodej jeszcze czas do półtorej roku, jak nic się nie zmieni to idziemy do lekarza :)

      Usuń
  2. Gosiu trafiłam do ciebie przez przypadek zaczęłam czytac od tego postu bo tez mam taki problem co prawda młody ma 11 miesięcy ale kiepsko jest z jedzeniem czegokolwiek oprócz mleka z piersi, jesteśmy już po dwóch wizytach u pani logopedy i widze poprawe. także moja propozycja porozmawiać z lekarka i poprosić o skierowanie do logopedy. my do logopedy chodzimy z całym obiadem i pani logopeda siada z nami i jemy. pani podpowiada, doradza sugeruje wg warto się skonsultować, nawet gdyby miała być to jednorazowa wizyta tylko dla swojego czystego sumienia, dowiesz się po prostu czy Malutka jest po prostu za malutka, czy może jest niejadkiem czy może trzeba nad czyms popracować czy cos zmienić żeby było jej lepiej. a jutro poczytam więcej. :) pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń