Niepostrzeżenie mijają kolejne dni, naprawdę czas ucieka jak szalony, praca miała być dorywcza, a jakoś się dużo tego uzbierało. Dziś byłam na wyjeździe kilkadziesiąt kilometrów za miastem, w tym tygodniu tylko środę i niedzielę mam wolną. Na szczęście Mała dobrze znosi rozłąkę. Najczęściej jeszcze śpi jak wychodzę, gdy dzwonię mówi "mama" do telefonu, ale nie płacze. Cieszy się jak wracam i daje buziaka, przytula się. W zeszły czwartek została z moją mamą, poradziły sobie świetnie, Młoda wyspana, zadowolona, najedzona :) pełen luz. Jutro będzie większy stresik, bo Córa zostanie z moim tatą. I o ile mój tata zajmował się mną i bratem jak byliśmy mali i bardzo lubi dzieci, a one jego, o tyle jakoś tak się stresuję. Bo mój tata nie ma już tej intuicji i wyobraźni, co potrafi zrobić Małe dziecko, zwłaszcza sobie. Więc z pewną dozą niepewności ją zostawię, no ale muszą sobie jakoś poradzić przez te parę godzin. Wszystko naszykowane, jedzenie, ubranie także mam nadzieję, że nie będzie większych problemów.
Weekend spędziliśmy u moich rodziców, pogoda dopisała, jak na połowę października było cieplutko i słonecznie. Młoda pobawiła się na kocu, pogrzebała w kamieniach, w trawie, całymi dniami była na dworze, potuptała dużo na nóżkach, więc była zmęczona i szczęśliwa. Byliśmy nad stawem z wizytą u kaczek, pozaczepialiśmy wszystkie psy we wsi. Nawiązaliśmy kontakt z kilkoma dziećmi, było naprawdę fajnie :)
Od jakiegoś czasu Młoda ma etap gryzienia. Potrafi ni z tego, ni z owego ugryźć całkiem mocno. Zauważyłam, że najczęściej gryzie gdy jest zmęczona, ale różnie to z nią bywa. Za każdym razem mówię jej "nie wolno gryźć", a ona wtedy daje mi buziaka tam gdzie ugryzła. Jak tu się na nią gniewać?
Jeszcze kilka słów o gimnastyce bo kilka osób mnie pytało jak to wygląda. Tam gdzie chodzimy, w Skakance rodzice biorą aktywny udział w ćwiczeniach. Dzieci ćwiczą ze swoim opiekunem. Każde zajęcia były do tej pory trochę inne. Było skakanie na piłce (dostosowanej do wielkości użytkowników), turlanie na piłce, tory przeszkód dla dzieci, tunele, chodzenie po równoważni, wspinanie się po drabinkach, chodzenie po airtrack'u, turlanie się po materacach, przewroty, ćwiczenia sensoryczne (dotykanie, rzucanie, ugniatanie przedmiotów o różnych fakturach, masie), łapanie baniek mydlanych, "wieszanie się" na drążku. Dzieci ćwiczą boso. Oczywiście jeśli dziecko nie chce czegoś robić, lub jest zainteresowane czymś innym to nie ma zmuszania :) w tle gra muzyka. Mnie osobiście bardzo się podobają takie ćwiczenia i widzę, że Młodej również więc chodzimy regularnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz