tag:blogger.com,1999:blog-62983841913468224252024-03-14T05:35:19.883+01:00Moja wesoła rodzinkaPamiętnik pisany ku pamięci, aby zatrzymać te wszystkie piękne chwile, o których wspomnienia tak szybko uciekają...Gosiahttp://www.blogger.com/profile/13683303335628514298noreply@blogger.comBlogger100125tag:blogger.com,1999:blog-6298384191346822425.post-63973196865286826732015-02-19T08:43:00.000+01:002015-02-19T08:43:13.931+01:00piątki wyjdźcie wreszcie!U nas temat ząbkowanie nadal nieodmiennie jest na tapecie. Ostatnio nasiliły się uporczywe objawy tego procesu. Najbardziej dają nam w kość pobudki nocne, średnio co pół godziny, godzinę. Młoda budzi się z płaczem, albo płacze przez sen, albo jęczy. Sama nie wiem czy tak ją boli, czy coś jej się śni w związku z tymi zębami, czy jeszcze coś innego. Nie chcę w nią ładować ibuprofenu tak bez opamiętania, więc daję jej jak już jest naprawdę kiepsko. Najgorsze jest to, że dzień wstaje i nie ma kiedy odespać.<br />
<br />
Pogoda się nam poprawiła, jest zimno ale słoneczko przyjemnie świeci więc spacerujemy kiedy tylko możemy. Młoda nie chodzi tylko biega, lubi chodzić sama, krzyczy "siama siama!" i ucieka w swoją stronę. To ona dyryguje gdzie idziemy na spacerze. Jeśli w promieniu 200 m jest jedna kałuża albo psia kupa to Młoda na pewno ją znajdzie i w nią wdepnie :) Koło supermarketu blisko naszego domu nie mozemy przejść obojętnie, Młoda każe wejść i choćby przespacerować się między półkami. Na szczęście przeważnie obywa się bez zakupów.<br />
<br />
Są ferie więc mamy przerwę od zajęć basenowych i gimnastycznych. I trochę nam tego brakuje więc czekamy niecierpliwie na wznowienie. Fajnie się jeździ po mieście, luźniej jakoś, no i w autobusach MPK można sobie czasem usiąść. Miodzio!<br />
<br />
Dość często odwiedzają nas jacyś goście. A to moi rodzice, a to teściowa, koleżanki i koledzy. Młoda akceptuje każdego bez mrugnięcia okiem. Czasem zalotnie przez chwilę się powstydzi, ale to chyba tak dla niepoznaki. Opiekunkę akceptuje i cieszy się jak ta przychodzi. Krzyczy głośno "tiotia" i leci do niej się bawić. Nie ma problemu z tym, że wychodzę. Daje buziaka, mówi "papa" i zostaje z uśmiechem na buzi z ciocią. Odpowiada mi to, że nasza opiekunka jest energiczna i młoda. Przynajmniej nie ma oporów i problemu, żeby potarzała się z Młodą po podłodze, czy powygłupiała się na łóżku :) W zasadzie nie mam do niej większych zastrzeżeń, zobaczymy jak będzie dalej.<br />
<br />
Wśród mich najbliższych koleżanek nastąpił wysyp ciąż. Zaczęłam myśleć nieśmiało o drugim dziecku. Jednak po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw stwierdziłam, że jeszcze nie jest to dobry czas. DOpiero wróciłam do pracy i choć jestem zmęczona to jednak praca daje mi satysfakcję. I na razie nie mam ochoty na siedzenie na L4 w domu. A jeśli będę tak wymiotować jak w pierwszej ciąży, to innego wyjścia nie będzie. Dlatego plany urodzenia 2 dziecka odkładam na "za jakiś czas", realnie pewnie przynajmniej rok - półtorej.<br />
<br />
A póki co zmagamy się z ząbkowanie, czekam z utęsknieniem, aż nie będziemy musieli wglądać kolejnego zęba. Jeszcze tylko i aż cztery. Oby poszło w miarę szybko, bo na bezbolesność niestety nie liczę :(Gosiahttp://www.blogger.com/profile/13683303335628514298noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6298384191346822425.post-85088761875942638132015-02-07T11:18:00.000+01:002015-02-19T08:43:50.683+01:00postępyOpuszczam się w pisaniu a tyle się dzieje. Młoda codziennie łapie nowe słowa, nowe umiejętności. A ja próbuję złapać każdą wolną chwilę z nią i wykorzystać ją maksymalnie żeby się przytulić, pobawić, zwyczajnie pobyć ze sobą. Podjęłam decyzję o rezygnacji z pracy dodatkowej. Jeszcze tylko nie wiem czy już od marca, czy dopiero od kwietnia. Uznałam, że Małej należy się wiecej czasu spędzonego z mamą, a mnie należy się więcej niż 2 dni wolne w miesiącu :)<br />
<br />
Z nowości to zaczęłyśmy znów jeździć na basen. Myślałam że po tak długiej przerwie Młoda zapomni i będzie się bała wody. Zwłaszcza, że jeździmy zupełnie gdzie indziej. Wcześniej dojazd zabierał am ok godzinę, bo trzeba było się przedrzeć przez całe miasto, więc poszukałam czegoś bliżej. W nowym miejscu bardzo nam się podoba a dodatkowo zajęcia są kilka razy w tygodniu i jeśli nie pasuje nam godzina i dzień jednych to idziemy na drugie. To przy pracy zmianowej bardzo się przydaje. Młoda mnie zaskoczyła bo jak zobaczyła basen to aż skakała z radości, w wodzie czuje się jak rybka, wskakuje do niej bez lęku, a w rękawkach potrafi już przez chwilkę sama płynąć pieskiem. Jestem z niej bardzo dumna, a dodatkowo widzę ile radości dają jej te zajęcia. Więc wykupiłyśmy karnet do czerwca z mocnym postanowieniem, że będziemy chodzić regularnie.<br />
<br />
Zdrówko nam ostatnio dopisuje. Wszyscy dookoła chorzy, a my się jakoś trzymamy, oby tak dalej! Nadal chodzimy na gimnastykę. Chociaż Młoda ma ostatnio taki etap jakiś, że nie lubi jak dzieci się do niej za bardzo zbliżają. Oby jej przeszło :)<br />
<br />
Nóżki Młodej są coraz silniejsze, zaskakuje mnie jakie odległości potrafi przejść. Codziennie wyruszamy na spacer. Czasem z mamą, a czasem z tatą. Zaliczyliśmy też pierwszą przejażdżkę na sankach. Młoda nie była zbyt poruszona, chyba nie było to dla niej jakieś emocjonujące przeżycie.<br />
<br />
Każdego dnia słownik Młodej poszerza się o kolejne słówka, chętnie powtarza wszystko o co się ją poprosi i to, co niekoniecznie powinna powtarzać. Ostatnio do mojego Męża przyszedł kolega i jeden do drugiego powiedział w żartach "ty kołku", a Młoda zaczęła powtarzać "koku, koku". Podłapała skubana oczywiście to co nie powinna. Niektóre słowa mówi po swojemu, ja potrafię ją zrozumieć, Mąż też, ale osoby z zewnątrz często potrzebują tłumacza. Młoda potrafi pokazać już bardzo dużo części ciała, łącznie z tymi bardziej szczegółowymi jak pępek, brwi, rzęsy, policzki, pazurki. Sama próbuje myć włosy i ubierać się. To drugie bez większego powodzenia, ale ważne że próbuje. Jak się ja poprosi to mówi kocham "koam", chociaż nie wie o co chodzi za bardzo to i tak jest to słodkie. Nadal na wszytskie pytania odpowiada "nie". Chociaż umie powiedzieć "tak" to i tak jak się ją o coś zapyta to mówi "nie".<br />
Np. "Kochasz mamę?<br />
- Nie!<br />
- A powiedz tak...<br />
- Taaaa<br />
- No to kochasz mamę?<br />
- Nie!"<br />
No i taka jest z nią rozmowa.<br />
<br />
Młoda ma coraz lepszą pamięć. Zna już coraz więcej osób i widać, że je rozpoznaje. Codziennie przynosi telefon i chce dzwonić albo do baby albo do dziadzia. Już nie ucieka od telefonu tylko słucha i odpowiada na pytania, oczywiście w granicach swoich możliwości. Pamięta, że była na basenie i robiła "ciap ciap" i jak wskakiwała do wody "hopaaaaa". i Jak liczyliśmy do trzech.... raz, dwa i.... "cyyy". Do tego potrafi przyjść spontanicznie sama z siebie dać buziaka, władować się na kolana, próbować zwrócić moją uwagę na siebie gdy jestem zajęta. Jest już taką fajną Małą dziewczynką, z którą można nawiązać jakąś rozmowę, czymś ją zainteresować. Uwielbia czytać książeczki, w końcu przestała je zjadać. Codziennie przerabiamy te same lektury, jak ją poproszę o konkretną książkę to poszuka i przyniesie.<br />
<br />
Powoli dochodzimy do ładu ze spaniem. Młoda potrafi przespać do 6 lub 7 jednym ciągiem, dopiero później jest pobudka na butlę także może doczekaliśmy się TEGO momentu kiedy w końcu odstawimy nocne przekąski ;) Z jedzeniem powoli powoli ale coś drgnęło. Młoda w końcu potrafi ugryźć coś z większego kawałka. Wczoraj zjadła całego banana gryząc po kawałku. Zamierzam jej dać po prostu jedno danie z obiadu do samodzielnego jedzenia, może w ten sposób się nauczy :)<br />
Ok muszę kończyć, postaram się pisać bardziej regularnie, bo umyka mi coraz więcej rzeczy a fajnie będzie zajrzeć za kilka lat i poczytać o postępach naszej Córy :)Gosiahttp://www.blogger.com/profile/13683303335628514298noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6298384191346822425.post-20142393437164419692015-01-16T09:24:00.001+01:002015-01-16T09:24:53.428+01:00po przerwieDużo czasu minęło od ostatniego wpisu. Doba mi się kurczy i muszę wybierać rzeczy ważne i ważniejsze. Więc wizyty na blogu stały się zdecydowanie rzadsze, bo wolę ten wolny czas spędzić z Córą moja kochaną:) No ale szybko po kolei spróbuję nadrobić to, co wydarzyło się przez te 2 tygodnie.<br />
Weekendowy wyjazd do moich rodziców bardzo się udał. Spędzanie czasu całą rodzinką jest naprawdę super, brakowało mi tego. Dodatkowo moich rodziców odwiedziły siostry i brat mojego taty. Mała była w swoim żywiole. Miała dużą publiczność, była jedynym dzieckiem, więc każdy ją zaczepił, wziął na ręce, dał coś dobrego do jedzenia. Latała jak z piórkiem w tyłku od jednej osoby do drugiej. A to książkę chciała oglądać, a to bawić się maskotkami. Tak strasznie się cieszę, że jest taka odważna i śmiało podchodzi do ludzi. To naprawdę dużo ułatwia, odchodzi nam problem płaczu gdy mama lub tata znika z oczu. Beproblemowo zostaje właściwie z każdym. Czasem potrzebuje kilku minut żeby się oswoić, ale nie płacze, nie ma histerii :) Nawet mój wujek, który twierdzi, że dzieci go nie lubią, bo się go boją, był w szoku, bo mała przyszła do niego na kanapę z zestawem małego doktora, kazała mu założyć stetoskop plastikowy na uszy i robić pieskowi "tiktak" czyli osłuchiwać. A potem dała mu buziaka w policzek, czym skradła jego serce :)<br />
<br />
Poza tym styczeń mija nam w ciągłej gonitwie. Wymieniamy się przy Małej ile możemy, resztę zalepia opiekunka. Jest to męczące ale oszczędzamy dużo pieniążków. Coś za coś. Cały czas szukamy domu, bo w naszym mieszkanku jest nam zdecydowanie za ciasno. Marzę o tym, żeby następny rok rozpocząć już w czymś swoim, z ogródkiem. Ale jak będzie to się dopiero okaże.<br />
<br />
Jeśli chodzi o Młodą to ostatni czas to ogromne postępy w mówieniu. Potrafi powtórzyć już prawie każde słowo, najczęściej po swojemu, bardzo często nie da się tego zrozumieć, ale najważniejsze że chce i próbuje. To taka ulga, że można się z nią jako tako porozumieć :) Chociaż z tym też różnie bywa. Ostatnio Młoda stoi przed szafą i krzyczy "pija! pija!". Nie wiem o co jej chodzi, więc pytam. A ona pokazuje szafkę ręką i powtarza "pija,pija", coraz bardziej płaczliwym głosem. W końcu otworzyłam jej szafkę i okazało się, że chodzi jej o kredki czyli "pisiu-pisiu", które schowałam tam dwa dni temu - a ta skubana sobie to zapamiętała.<br />
<br />
W ogóle Mała coraz lepiej pamięta osoby i zdarzenia. Na przykład są zabawy, które wymyśla jej opiekunka i Młoda bawi się w jakiś sposób tylko z nią. No i teraz gdy tylko niania przychodzi, to Młoda wyciąga jej zestaw zabawek potrzebnych do tej konkretnej zabawy. :) Wie spryciara że dziadzia i babcia pozwalają na więcej niż mama. Wie, że gdy coś zbroi to wystarczy zrobić smutną minkę i dać mamie lub tacie buziaka, żeby stopić nasze serca.<br />
<br />
Od Sylwestra cały czas chce wyglądać przez okno, bo a nóż będzie "bach-bach" (fajerwerki). Bidula jest taka smutna jak nic się nie dzieje. Ostatnio na topie jest też wypatrywanie samolotów na niebie i karetek na sygnale. Krzyczy wtedy "ioioioio!!" i pędzie na złamanie karku do okna. No a później gdy karetka już przejedzie to jest jej smutno, że już nie ma. <br />
<br />
Szczerze powiedziawszy to im jest starsza tym fajniejsza, choć każdego dnia wydaje mi się, że to niemożliwe. Tak bardzo ją kocham. Żyję czekając na te chwile kiedy położę się z nią wieczorem żeby ją uśpić, a małe ramionka złapią mnie za szyję z całych sił. Czekam na te 100 buziaków, które dostanę zanim zapadnie w sen :) Czasem leżę z nią w ciemności i słucham jej spokojnego oddechu i nie mogę uwierzyć, że mam takie szczęście, żeby być jej mamą...<br />
<br />
p.s. Młoda ma już 15 zębów. Może jak wyjdzie pozostałe 5 to zacznie przesypiać nockę? :)Gosiahttp://www.blogger.com/profile/13683303335628514298noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6298384191346822425.post-8444617871993495422015-01-02T21:34:00.002+01:002015-01-02T21:34:51.523+01:00Nowy Rok :)No i rozpoczął się Nowy Roczek, nie mogę uwierzyć, że rocznikowo mam już 30 lat, a Młoda 2 :) Sylwester minął nam spokojnie, w domu. A Nowy Rok mi cały w pracy, a Mąż z Młodą urzędowali wspólnie w domku. Córa była zachwycona fajerwerkami, co prawda nie widziała tych o północy, ale już od popołudnia dość dużo strzelali, więc sylwestrowe popołudnie spędziliśmy w większości przy oknie. Młoda nie chciała zejść z parapetu tak jej się podobało. Niestety malutka nie rozumie, że to taki jeden dzień w roku i teraz wyczekuje znów na "bachbach". Dziś się prawie popłakała jak jej powiedziałam, że nie ma :(<br />
<br />
Coraz więcej rzeczy ją cieszy, jest spostrzegawcza. Pilnie obserwuje co się wokół niej dzieje i powtarza po nas ruchy i czynności, które wykonujemy. Ostatnio postanowiła umyć podłogę szmatką do czyszczenia okularów mojego Męża. Karmi Misie i lalę, czesze, fajnie się na to patrzy. Zrobiła się naprawdę fajna, taka komunikatywna. Powtarza po swojemu słowa, dziś mówię do niej "psuju!" bo potargała książkę. A ona na to "psiu psiu" :)<br />
<br />
Młoda uwielbia choinkę, codziennie każe sobie zapalić światełka, stuka w bombki - na szczęście plastikowe. pokazuje gdzie są gwiazdki i światełka. Musieliśmy drzewko przywiązać do karnisza i do rurki pod parapetem, bo inaczej już nie raz by grzmotnęła. Młoda nie jest zbyt delikatna, ale jak się jej zwróci uwagę to robi "cacy" choince.<br />
<br />
Na weekend jedziemy do moich rodziców, ma tam też być ciocia, z ktrórą się długo nie widzieliśmy, a Młoda będzie ją widzieć w ogóle pierwszy raz. Także będzie wesoło :)<br />
<br />
Życzę sobie i wszystkim dookoła Szczęśliwego Nowego Roku :)Gosiahttp://www.blogger.com/profile/13683303335628514298noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6298384191346822425.post-87063911712844405402014-12-31T09:29:00.001+01:002014-12-31T09:29:52.555+01:00już po świętachŚwięta minęły nawet nie wiem kiedy, połowę spędziliśmy u teściów, a drugą połowę... w pracy. Było miło, ale nawet nie zauważyłam jak przeleciało. Obiecałam sobie, że za rok wezmę jakiś urlop przed świętami, żeby nie orać całe święta :/ Młoda była bardzo zadowolona z wyjazdu, ona lubi jak się coś dzieje. Inne zabawki, inne kąty, można wszystko pozwiedzać, wszystkiego dotknąć. Moi teściowie nie mogli się nadziwić jaka jest otwarta na ludzi. W 1 dzień świąt została z moim teściem (który nigdy nie opiekował się żadnym dzieckiem) na godzinę, gdy poszliśmy do kościoła. Teść sam się zgłosił do opieki, co mnie bardzo zdziwiło. Młoda zrobiła nam papa i została z dziadziem. Oczywiście po 5 minutach zrobiła mu kupę no i dziadek miał pierwsze w życiu zmienianie pampersa. Ubrał tył na przód, no ale poza tym wszystko super :) Czasem mam wrażenie, że jakbym zostawiła Małą z bezdomnym na ulicy nawet to by była zadowolona. Nie ma problemu zostać z kimkolwiek. Przedwczoraj przyszedł do nas ksiądz po kolędzie. Ja oczywiście byłam w pracy więc przyjmowali księdza Mąż z Młodą. Byłam przekonana że Córa będzie zawstydzona, będzie się bać. A tu nic. Dała na progu "cześć" księdzu, po czym władowała się na kanapę koło niego, zaczęła szarpać go za zegarek na ręce, pochwaliła się wszystkimi swoimi umiejętnościami, a na do widzenia dała mu buzi i krzyczała za nim "papa" i "hej" jeszcze jak wchodził do mieszkania naprzeciwko :)<br />
Co do świąt to obyły się bez konfliktów i nieprzyjemności. Jeynym zgrzytem było zachowanie mojego chrześniaka B., który albo przechodzi teraz jakiś ośli okres, albo ma trudny charakter. Cały czas się mazał. A to wujek (mój Mąż) na niego krzywo spojrzał, a to nie może siedzieć przy stole i piszczeć. Wyrywał Młodej jej własne zabawki z ręki, nie pozwalał się bawić swoimi. Jego rodzice nie chcieli lub nie umieli mu niczego wytlumaczyć :/ już miała nerwy na niego, starałam się za bardzo nie ingerować w zabawy dzieci, ale jak po raz któryś z rzędu B. podbiegł do Młodej i tak jej gwałtownie wyrwał jej własną zabawkę z ręki, że aż ją przewrócił to nie wytrzymałam i powiedziałam mu parę słów. Oczywiście był płacz, a moja szwagierka (jego mama) zamiast mu cokolwiek wytlumaczyć, powiedzieć, gada do niego "misiu ja Cię kocham", "dziecino ale z Ciebie samolub". Jak staram się nie krytykować sposobu wychowywania innych, tak takie podejście wydaje mi się trochę dziwne? Bo nie wiem czego Młody ma się w ten sposób nauczyć? I naprawdę nie mówię tu o jakimś ostrym karceniu, biciu itp ale jakiekolwiek zasady dziecko chyba musi znać. Mój szwagier swierdził, że to prawo dżungli i wygrywa silniejszy. Ok więc poczekamy aż Młoda będzie większa i lutnie Młodemu jak jej zabierze zabawkę, wtedy też powiem, że to prawo dżungli :)<br />
<br />
Ostatnio Młoda powtarza nowe słowa w zastraszającym tempie. Usłyszy coś i zaraz próbuje powtarzać, czasem nawet nie wiem skąd pewne rzeczy przyswaja. Ostatnio zaczął padać śnieg. Młoda siedzi przy zabawkach i nagle patrzy w okno i krzyczy "kap kap kap" i pokazuje. Musiał Mąż z nią godzinę stać w oknie i patrzyli jak śnieg pada. Powiedział Młodej, "zobacz jak jest biało" i teraz chodzi i pokazuje , że jest "kap kap" i "biaaaaaa" :)<br />
<br />
Dziś Sylwester, nie spędzamy go jakoś wyjątkowo, Mąż pracuje do 22, ja jutro idę na całodzienny dyżur więc też nie poszaleję. Pewnie wypijemy po kieliszku szampana i pójdziemy spać :) Ale nie jest mi przykro, bo jestem zmęczona i nie mam ochoty na całonocne wojaże. Zresztą nie lubię takich dni kiedy wypada iść na imprezę, koniecznie trzeba mieć dobry humor i ochotę na szaleństwa.<br />
Nie robię żadnych podsumowań. Sobie i wam życzę tego, żeby rok 2015 był rokiem zmian na lepsze,w myśl zasady, że kto nie idzie do przodu, ten się cofa :)<br />
<br />Gosiahttp://www.blogger.com/profile/13683303335628514298noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6298384191346822425.post-20337043186323576242014-12-20T08:26:00.000+01:002014-12-20T08:26:59.903+01:00kierat i problemy z jedzeniemPierwsza nocka w pracy za mną, jakoś przeżyłam dziś czeka mnie druga, także wytchnienia nie ma :) ale w sumie muszę powiedzieć, że lubię moja pracę. Czuję się dzięki niej potrzebna, daje mi ona satysfakcję z tego, że coś potrafię, że w czymś jestem dobra. Sprawia, że jestem niezależna finansowo, a jest to dla mnie bardzo ważne. Jest mi z tym dobrze. Minusem jest mniejsza ilość czasu, którą moge poświęcić Córeczce. Wczoraj byłam w pracy od 7 rano do 19, gdy wróciłam to Mąż już ubierał Małą po kapieli w piżamkę. Jak cudownie było się wtulić w jej pachnącą szyjkę i położyć z nią na łóżku, żeby ją uśpić :) takie rzeczy człowiek docenia dopiero jak nie jest mu dane robić to codziennie. Od czasu naszej wizyty w szpitalu usypiania Małej polega na tym, że kładę się z nią do łóżka, ona sie trochę wierci, opowiadam jej szeptem różne rzeczy, ona słucha uważnie, potem się trochę kokosi, daje mi 100 buziaków, obejmuje mnie za szyję małymi lapkami i przytula, mówiąc "młamłamła" ("mojamojamoja"). Zasypia różnie, czasem po 2, a czasem po 40 minutach. Nie ma problemu żeby poszła też spać z tatą. W ciągu dnia usypianie wygląda podobnie. Koło 11 mówię jej że pora na "aaaa" i że mama zrobiła mleko. Bierzemy butlę, małpkę przytulankę pod pachę i Młoda sama pędzi na łóżko, ciesząc się, że zrobi "aaa". Nie ma histerii, płaczu, co mnie cieszy, bo mieliśmy moment, kiedy naprawdę cieżko szło nam zasypianie.<br />
<br />
Noce są różne. Jednej nocki budzi się o 1 na mleko, a później jeszcze o 6 na kolejne, a drugiej ma jedną pobudkę koło 4-5. Nie wiem czy jest szansa, że kiedykolwiek zacznie przesypiać całe noce? Bo ja już straciłam nadzieję...<br />
<br />
Z jedzeniem niestety nie ma jakiś dużych postępów. Młoda je dość chętnie, ale nadal ma problemy z jedzeniem grudek i pokarmów stałych. nie ma mowy o zjedzeniu np ugniecionych ziemniaczków, czyli drugie dania wyglądają mniej więcej tak samo jak zupy, muszę być w postaci półpłynnej. Trochę mnie to zaczyna martwić i zastanawiam się czy nie powinniśmy skonsultować tego z lekarzem, czy ona z tego wyrośnie? Zauważyłam, że ona jak dostaje zupę to w ogóle nie gryzie. Po prostu łyka, a gdy jest jakiś kawałek to się dławi i ma odruch wymiotny. Gdy jej mówię żeby gryzła ząbkami to rusza szczęką ale dopiero jak już połknie to co ma w buzi. Gdy dostanie do ręki ciastko, albo kawałek jabłka to potrafi ugryźć kawałek i pogryźć. Ostatnio polubiła mandarynki, ale żeby zjadła muszę jej obierać każdy kawałek z tej białej skórki i dzielić na 2-3 części, inaczej wypluwa. Jestem bezradna i nie wiem czy czekać cierpliwie, czy iść do lekarza...Gosiahttp://www.blogger.com/profile/13683303335628514298noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6298384191346822425.post-45512683939695276762014-12-16T21:29:00.000+01:002014-12-16T21:29:49.183+01:00czy warto sprawdzić opiekunkę?Katar powoli odpuszcza, na szczęście. Dziś już zaliczyliśmy zajęcia na gimnastyce i spacerek. Pogoda jest całkiem ok jak na grudzień, więc trzeba korzystać. Na zajęciach dziś Młoda dawała z siebie wszytsko. Najbardziej lubi turlać się po materacach, włazić do takich materacowych studzienek i siedzieć w nich no i jej ulubione zajęcie - czyli wiszenie na kółkach gimnastycznych. Skubana potrafi tak 20 sekund się utrzymać :) może jakaś kariera gimnastyczna przed nią? Po zajęciach Młoda była taka wykończona, że udało się tylko podać jej zupę, po czym padła w ciągu 2 minut i spała 2 i pół godziny. To chyba jej się nie zdarzyło od pół roku więc aż do niej zaglądałam czy oddycha :)<br />
<br />
Od czasu do czasu tak mam, że zastanawiam się kim Młoda będzie, jakim człowiekiem będzie, co będzie robiła w przyszłości. Teraz na tapecie jest zestaw małego lekarza. Cwaniara chodzi i robi "tik tak" czyli osłuchuje wszystkich swoim plastikowym stetoskopem. Uwielbia czytać książeczki, mamy już większość opracowane, muszę wybrać się na jakieś zakupy i powiększyć nasz zbiór. Przy jedzeniu czyta "książkę o dzidziusiach". Jest to broszurka z Bobovity o odżywianiu niemowląt i małych dzieci. Nie wiem czemu ale uwielbia tą książkę i nie ma mowy żeby coś zjadła bez niej. Pokazuje który dzidziuś robi mniam mniam, który całuje mamę, który ma czapkę :) czasem domaga się długopisu i pisze po swojemu w tej książce. Jest już mocno zmaltretowana, poklejona jedzeniem, potargana, brakuje połowy stron. No ale nadal jest ulubiona.<br />
<br />
Koleżanka mnie namawia, żebym sprawdziła naszą opiekunkę. Tzn. żebym zostawiła dyktafon lub kamerkę. Z początku mówiłam, że raczej się na to nie zdecyduję, ale teraz to rozważam. Nie to żebym było coś niepokojącego w relacjach mojej Córy z opiekunką, ale w końcu to moje dziecko. A wydaje mi się, że psychika malucha w tym wieku jest wyjątkowo wrażliwa i łatwo ją skrzywić. A później trudno naprawić szkody. Więc może warto?Gosiahttp://www.blogger.com/profile/13683303335628514298noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6298384191346822425.post-6130360994344134242014-12-11T21:49:00.000+01:002014-12-11T21:49:47.521+01:00katarzysko i dobre nowinyNiestety Młoda znów zakatarzona. Miesiąc spokoju był, ja się wykończę, co można takiemu roczniakowi dać na poprawę odporności? Tym razem nie było żadnego szczepienia, żadnych okoliczności, które mogłyby usprawiedliwiać choróbsko. Ale przy takiej pogodzie jaką mamy, dużo chyba nie trzeba. Więc psikamy do nosa, odciągamy, inhalujemy, nacieramy... i czekamy na radosny koniec infekcji.<br />
<br />
Poza tym pracuję, pracuję, są czasem dni, że nie widzę się z Młodą bo wychodzę zanim wstanie a wracam jak już śpi.. Ten czas, który z nią spędzam staram się wykorzystać w 100%. Układamy puzzle (ja układam, ona "pomaga"), przytulamy się, wozimy lale w wózku, rzucamy piłką. Robimy wszystko co nam przyjdzie na myśl. Staram się łapać każdą chwilę, bo teraz wiem jaki cenny jest czas spędzony razem.<br />
Młoda codziennie uczy się nowych słów. Dziś jak przyszłam z pracy to mówię do niej "mój ty bidoku, ale katarzysko Cię męczy", to chodziła i powtarzała za mną "bidoku" tylko po swojemu. Brzmiało to jak "bibuku" :) a z jaką ważną miną to robiła.<br />
Gdy się Młodą zapyta jak marudzi dzidziuś to zaczyna kwękać na zawołanie. Pokazuje jak płacze lala. Umie pokazać prawie wszystkie części ciała, nawet wie gdzie ma pazurki. Umie naśladować głosy wielu zwierząt, rozpoznaje je w książeczkach. Nawet stawonogi są nam znane: motylki, biedronki, pszczółki.<br />
Młoda interesuje się tym co ma nadrukowane na bluzeczce. Najbardziej lubi bluzkę z kotem, jak ją tylko zobaczy to krzyczy "miał" aż jej nie włożę tej właśnie bluzki :) prawdziwa kobieta z niej, modą zaczyna ją interesować ;)<br />
<br />
A dobra nowina jest taka, że moja dobra koleżanka urodziła dziś córeczkę. Mama i maleństwo czują się dobrze, a Młoda zyskała kolejną potencjalną koleżankę do zabawy. Ostatnio odwiedziła nas inna moja koleżanka z 3 miesięczną córką. Moja Młoda była zahcycona. Stała i huśtała dzidziusia w nosidełku pracowicie, aż musiałam pilnować żeby dzidziusia nie wywaliła na podłogę. Taka była gorliwa :) robiliśmy cacy, nawet buzi dała na do wiedzenia.<br />
<br />
W poniedziałek i środę Młoda została z opiekunką. Wrażenia są pozytywne. Widać, że złapały kontakt, Młoda się cieszy jak ją widzi, więc ja też jestem zadowolona. Oczywiście były jakieś małe uwagi, ale to w sumie drobiazgi, poza tym na razie nie zmieniamy opiekunki. W przyszłym tygodniu będę miała trochę luźniej, za to mam dwa nocne dyżury, przez co Młoda zostanie z tatą na noc. Ciekawe jak sobie poradzą :)Gosiahttp://www.blogger.com/profile/13683303335628514298noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6298384191346822425.post-748929735190673832014-12-05T22:16:00.000+01:002014-12-05T22:16:12.658+01:00Młoda skończyła 15 miesięcy a mama wróciła do pracy :)No więc stało się, mam za sobą już dwa dni w pracy. Jestem zmęczona, ale zadowolona. Bo chociaż bardzo kocham moją wspaniałą Córeczkę i uwielbiam spędzać z nią czas, to jednak brakowało mi wysiłku intelektualnego i szybkiego tempa. Póki co Mała siedziała z Mężem w te dni, od poniedziałku przsyhcodzi opiekunka. Tata organizował Młodej czas, nawet nie zauważyła, że mnie nie ma. Jak wracam to staram się zorganizować jej czas i poświęcić jej jak najwęcej uwagi. Młoda macha mi przez okno, a później wita mnie w drzwiach. Przytula się i pokazuje wszystkie zabawki. Wszędzie za mną chodzi. To słodkie, że tak szczerze, bezwarunkowo się cieszy i obdarza mnie taką dziecięcą miłością :) Mam ochotę ją zacałować i dopóki się nie zaczyna denerwować to nie wypuszczam jej z objęć, taka jestem stęskniona.<br />
To za czym nie tęskniłam i czego zdecydowanie nie lubie w chodzeniu do pracy to dojazdy do niej. Kraków nie należy do miast po których przyjemnie się jeździ. Samochodem stoi się w korkach, a w autobusach i tramwajach stoi się w tłumie obcych ludzi :/ najczęściej wybieram komunikację miejską i dziś myślałam już, że wyjdę z siebietakim doładowanym autobusem jechałam... no cóż, uroki dużych miast...<br />
Co do Młodej i jej nowych umiejętności to chyba największe postępy ostatnio robimy z mówieniem. Młoda powtarza coraz więcej słów po nas, po swojemu oczywiście np uwaga (gagaga), pampers (pampa), auto (ato) itp. Gdy się przytula to mówi "młamłamła" czyli "moja, moja, moja" :) Jest słodką dziewczynką, radosnym, pogodnym brzdącem. Coraz więcej rozumie, wie którą zabawkę przynieść gdy ją pytam o konkretne rzeczy. Komunikuje dużo swoich potrzeb, gdy jest głodna albo chce jej się pić to mówi "mniammniam" i pokazuje czego chce. Nie da się zapchać byle czym, najlepiej idzie jej jedzenie słodyczy, chociaż nie dostaje ich często ani dużo. Ale kawalątek czekolady albo drożdżówki potrafi ją uszczęśliwić :)<br />
Lubi "czytać" książeczki, pokazuje mi obrazki i chce żebym jej nazywała różne rzeczy. Gdy z kimś rozmawiam to wyłapuje znane sobie słowa i powtarza. Aż strach pomyśleć jak zacznie wszystko opowiadać i powtarzać :) będzie się trzeba pilnować.<br />
<br />
Od kilku dni mamy masakrę ze spaniem, Młoda znów się budzi kilka razy w nocy, a już potrafiła ładnie do tej 5 dospać, wypić butlę i spać do 8. Było super. A teraz budzi się koło północy, często zupełnie rozbudzona i musimy brać ją do naszego łóżka żeby znów zasnęła, bo inaczej płacze. Chyba idą jej kolejne trójki, po lewej stronie na górze ma bardzo spuchnięte dziąsło i dziś popłakiwała średnio co 10-15 minut w nocy. Jak dziś też tak będzie to podam jej Ibum bo się przekręcę jak znów będzie taka nocka. A tu nie ma zmiłuj, do pracy trzeba wstać. Dobrze, że chociaż mam wolny weekend. Chociaż wolny jest tylko z nazwy, bo mamy mnóstwo rzeczy i planów do wykonania. Zakupy Mikołajkowe, wizyta u teściów, adaptacja z opiekunką, sprzątanie to tylko kilka z zaplanowanych rzeczy, Coś czuję, że nie odpocznę za bardzo....<br />
<br />
Jeszcze kilka faktów o 15 misięcznej Młodej:<br />
-waga nadal ok 10 kg - dokładnej nie znam.<br />
-ubrania w rozmiarze 80/86<br />
-buty zimowe 21 ale myślę, że 20 byłyby na styk też ok,<br />
- pampersy w rozm 4, a na noc 4+<br />
- 13 zębów, wszystkie jedynki, dwójki i czwórki i jedna trójka (lewa dolna),<br />
- chodzi, biega, robi przysiady, nocnikuje, czasem z sukcesem, "pomaga" w obiwiązkach domowych :) kochana dziewczynka!<br />
- niezmiennie jest moim Słoneczkiem, moją radością i kocham ją nad życie :)Gosiahttp://www.blogger.com/profile/13683303335628514298noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6298384191346822425.post-49166277083434428572014-11-26T21:23:00.000+01:002014-11-27T08:54:36.543+01:00Weekendowe sprawozdanieByliśmy w weekend u moich rodziców, dziadkowie byli zachwyceni że mogli zobaczyć wnuczkę. Zostaliśmy aż do poniedziałku. Moi rodzice w najbliższy weekend jadą do Włoch na tydzień i to była ostatnia okazja, żeby odwiedzić ich na kilka dni przed moim powrotem do pracy. Mój Mąż jak zwykle nie dostał wolnego, więc dopiero w poniedziałek do nas dojechał. Odpoczęłam trochę, bo dziadkowie i wujek skutecznie zajmowali Młodą, nie miała czasu się nudzić, biła kilometry po obszernym domu moich rodziców, tak że wieczorem była nieprzytomna ze zmęczenia. Moi rodzice zakochali się w niej na nowo, bo naprawdę była słodka, rozdawała buziaki, gadała po swojemu :) Wszystko ją ciekawiło, a to zegarek (tik-tak) koło kominka, a to piekarnik (ziiiii), a to konewka, w to klucz w drzwiach. Zdecydowanie wszystkiego trzeba dotknąć :) Było zimno ale zaliczyliśmy kilka niedługich spacerków. <br />
<br />
Po tym jak Młoda poszła spać graliśmy w karty, zostałam ograna z kretesem. No ale podobno kto nie ma szczęścia w kartach ten ma w miłości, więc niech i tak będzie :)<br />
<br />
W zeszłym tygodniu byliśmy złożyć życzenia urodzinowe koledze Młodej, skończył roczek, Córce tak podobał się prezent który kupiliśmy że aż piszczała z radości gdy go niosłyśmy. A kupiłyśmy wielki trójwymiarowy wiatrak :) drobiazg ale jaka radocha! Kolega był zachwycony. Na drugi dzień nawet na nocniku z nim siedział, taki był zaaferowany. Dziś też byliśmy w odwiedzinach u tego kolegi, bawiliśmy się w jego namiocie, Młoda w końcu się nie bała do niego wchodzić. Wczoraj zaliczyliśmy zajęcia z gimnastyki w końcu, pierwszy raz po chorobie, wszyscy pytali co się z nami działo. Najważniejsze, że Młoda jest zdrowa...<br />
<br />
Jutro musimy podjechać do sklepu kupić kilka ubrań Młodej, bo jak wrócę do pracy to nie będzie czasu na jeżdżenie po sklepach a potrzeba nam nowej czapki zimowej, szalika lub komina i rękawiczek. Muszę też dokupić kilka bodziaków, bo jakoś bardzo się powyciągały te co Młoda ma i brzydko wyglądają. No więc czeka nas wizyta w galerii, czyli coś czego nie znoszę, a zakupy z Młodą są dodatkowo bardzo męczące...<br />
<br />
Wczoraj zaskoczył nas telefon ze żłobka, że dostaliśmy miejsce. Zdecydowaliśmy się odmówić póki co, do wiosny zdecydowaliśmy, że Młoda będzie siedziała z opiekunką, a później zobaczymy jak to będzie.<br />
<br />
Mamy już grafiki na grudzień, nie jest tak źle, jesteśmy w stanie dość dużo się wymieniać, dzięki czemu zaoszczędzimy na opiekunce, no i Młoda jednak dużo czasu będzie spędzać z nami, co też nie jest bez znaczenia. Nawet uda mi się wyskoczyć na parę godzin do pracy dorywczej, zawsze to jakiś grosik wpadnie :) Tak więc powoli powoli szykujemy się do niezłej bieganiny, mam nadzieję, że to wszystko jakoś się sprawdzi i będziemy zadowoleni wszyscy.Gosiahttp://www.blogger.com/profile/13683303335628514298noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6298384191346822425.post-13193695716081242902014-11-20T11:53:00.000+01:002014-11-20T14:03:16.844+01:00kilka pierdół o MłodejMłoda nam rośnie, fajna jest już, coraz więcej umie, rozumie. Dziś chcę napisać kilka rzeczy, które potrafi, umie, kilka sytuacji, które mi umknęły. Dla pamięci :)<br />
<br />
- Ostatnio odpakowuję czekoladę, Młoda gumowe ucho wyczaiła, że szykuje się pyszna wyżerka, przybiegła do mnie, stoi i krzyczy "mniam, mniam". Chciałam ją oszukać, więc wzięłam kawałek banana i próbuję jej dać do buzi, a ta z oburzeniem woła "nie!" i pokazuje palcem na czekoladę ;) musiałam jej dać kawalątek.<br />
<br />
- gdy rano się budzi to słyszę z łóżeczka "pfffff" albo "łołołoł" (piesek) albo "mniaaaam", po czym Młoda wstaje i woła "mama". Biorę ją do naszego łóżka gdzie zaczyna się całowanie. Daje buziaki temu kogo ma koło siebie. Jeśli zdarzy się, że jesteśmy z Mężem obydwoje to całuje nas naprzemiennie, nieważne czy w nos, czy w czoło, czy w ucho, zawsze z głośnym cmoknięciem :) wieczorem gdy się z nią kładę to obejmuje mnie mocno jedną rękę za szyję i mnie całuje. Potrafi tak ze sto razy, ale i tak to uwielbiam!<br />
<br />
-wkłada różne dziwne rzeczy na głowę i krzyczy "kapka!" (czyli czapka). Może być tamburyno, plecak, kawałek worka, wiaderko, cokolwiek. A jak dorwie prawdziwą czapkę to zakłada ją i zdejmuje. Także pierwszy sukces w ubieraniu jest, potrafi założyć czapkę :)<br />
<br />
-gdy zrobi siku na nocnik to sprawdza organoleptycznie czy aby na pewno jest w nocniku (wkłada rękę :), a później bije sobie brawo. Jak zrobi kupę też boje sobie brawo, nawet jeśli zrobi ją do pampersa :)<br />
<br />
-brzydzi się kwiatków, nie chce ich dotykać, tak samo ma z frędzlami. Nieważne czy to w dywanie, czy w firance... mina pełna obrzydzenia mówi sama za siebie. Nie lubi sflaczałych balonów (nadmuchane są ok) i siatkowatych przedmiotów, czy to normalne, że ma takie dziwactwa? :)<br />
<br />
-na zakupach siedzi na miejscu dla dzieci w wózku i zaczepia przypadkowych ludzi. Jak tylko ktoś podejdzie za blisko to ciągnie go za rękaw i piszczy ;)
-podczas kąpieli wkłada buzię do wody i robi "bulbul", czyli puszcza bańki buzią. Nie raz się przy tym zakrztusi wodą, ale niczego ją to nie uczy, bo zaraz robi znów to samo.<br />
<br />
-gdy widzi kwiatki w książce to wącha stronę :)<br />
<br />
-gdy mój Mąż się kąpie to stoi przy wannie i mu "pomaga" się myć, daje mu swój szampon dla dzieci, gładzi go po ręce, że niby myju myju, a pisku i radości przy tym tyle że hej. Później zawsze musimy zmieniać bluzkę, bo jest cała mokra. Ostatnio próbowała Męża za przyrodzenie złapać taka była ciekawa co to takiego, na szczęście umknął i teraz się pilnuje :)<br />
<br />
Tyle mi się przypomniało tak na szybko, muszę zapisywać takie rzeczy, bo szybko się zapomina o takich drobnostkach, a kiedyś miło będzie je odgrzebać :)
U nas czas leci teraz zdecydowanie zbyt szybko, widmo powrotu do pracy coraz bardziej wisi mi nad głową. Opiekunkę "testuje" teraz moja koleżanka, która powierzyła jej na kilka godzin w listopadzie swojego synka, jak na razie jest zadowolona, więc liczę na to, że będziemy mieć szczęście. Najbardziej mnie cieszy, że Młoda jest zdrowa, rozważam powrót na zajęcia na basenie od nowego roku, ale zobaczymy jak się to wszystko zgra z pracą.<br />
<br />
Wczoraj mieliśmy dzień odwiedzin. Rano odwiedził nas kolega Męża. Dość intensywnie zaczepiał Młodą, myślałam, że będzie się go bała bo jest bardzo zarośnięty na twarzy ale nie miała nic przeciwko. Pokochała wujka za to, że świetnie udawał kaczora Donalda. Uciecha była niesamowita. Później zebrałyśmy się kupić w końcu kurtkę zimową, bo Młoda tylko przejściówkę miała. Pojechałyśmy do Smyka, ale wg mnie ich "zimowe" kurtki były niewiele cieplejsze niż nasza przejściówka. Koniec końców trafiłyśmy do fajnego sklepu TAPE À L'ŒIL - pierwszy raz tam byłam, jeszcze trafiłam na między-sezonową wyprzedaż, więc udało mi się w fajnej cenie kupić kurtkę i kilka innych ubrań dla Młodej. Po zakupach pojechałyśmy na szybką herbatkę do koleżanki, która za 3 tygodnia ma termin porodu. Jej mała córa rozpychała się w brzuchu, aż miło było popatrzeć i powspominać jak to było z Młodą w ciąży. Gdy wróciłyśmy do domu odwiedził nas mój brat. Siedział i bawił się z Małą, a ja mogłam sobie ogarnąć cokolwiek w mieszkaniu, poodkurzać, umyć podłogi, ugotować zupy na dziś. Wieczorem byłam wykończona. I niech ktoś mi powie, że siedzenie z dzieckiem w domu to relaks :)Gosiahttp://www.blogger.com/profile/13683303335628514298noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6298384191346822425.post-85751518573140584622014-11-13T21:29:00.002+01:002014-11-13T21:29:49.699+01:00o powrocie do pracyCzas leci jak szalony, już połowa listopada, od 3 grudnia czeka mnie powrót na cały etat do pracy. Oczywiście największą zagwostką jest opieka nad Młodą. Jak to wszystko zorganizować, żeby Małej krzywda się nie stała, żeby nie była zaniedbywana i żeby jednocześnie nie zbankrutować. Obydwoje pracujemy zmianowo, więc postanowiliśmy spróbować szczęścia z opiekunką. Żłobkom przeciwna absolutnie nie jestem, jednak przy naszym trybie pracy zorganizowanie wszystkiego tak, żeby móc zawsze Młodą odebrać o godz 16 byłoby bardzo trudne. Dałam ogłoszenie w internecie, dodatkowo rozwiesiłam w pobliżu naszego osiedla ogłoszenia. Zgłosiło się bardzo dużo osób, kilka odsiałam po rozmowie telefonicznej. Nie z jakiejś specjalnej niechęci, po prostu często oczekiwania nasze i opiekunki rozjeżdżały się... po kilku dniach zdecydowaliśmy się na studentkę ostatniego roku, która ma niewiele zajęć i dużo czasu do zagospodarowania. Zrobiła na nas dobre wrażenie, ma doświadczenie w opiece nad dzieckiem, no i najważniejsze - Młoda zapałała do niej ogromną sympatią. Do tego stopnia, że po przywitaniu zaczęła się do niej przytulać, dawać jej buzi średnio co minutę, nawet po rękach jej dawała buzi, aż już mi głupio było. Stwierdziliśmy, że taki dowód sympatii nie był przypadkowy, zwłaszcza że innym Paniom często nawet "papa" nie chciała zrobić. Na razie jestem pozytywnie nastawiona, a jak będzie to zobaczymy na bieżąco. Mam nadzieję, że będziemy mieć szczęście trafić na odpowiedzialną i rzetelną osobę. W końcu powierzamy jej nasz największy Skarb - Córę, no i dajemy jej klucze do mieszkania, więc kredyt zaufania jest duży. Obyśmy się nie zrazili.
Poza tym nasze życie powoli wraca do normalności. Młoda jest w końcu zdrowa, dziś pierwszy raz po chorobie odwiedziliśmy Skakankę, czyli naszą salę zabaw dla dzieci, była oszołomiona ale i zachwycona. Jutro wybieram się do ginekologa w końcu zrobić porządek z cytologią i USG piersi, bo wybrać się nie mogłam, a później jedziemy do teściów trochę nadrobić zaległości towarzyskie :) teraz musimy intensywnie jeździć w odwiedzinki, bo dawno nas wszędzie nie było :) Młoda dziś była wyjątkowo marudna. Mam nadzieję, że to tylko zęby a nie zapowiedź jakiś grubszych problemów. Jestem przewrażliwiona - wiem, ale chyba każda matka by była po czymś takim. Mamy na pewien czas nadzieję omijać lekarzy szerokim łukiem :) powoli myślę nad szczepieniem na ospę, czy ktoś ma jakieś doświadczenia lub rady?Gosiahttp://www.blogger.com/profile/13683303335628514298noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6298384191346822425.post-11015380227520649292014-11-12T22:44:00.000+01:002014-12-20T08:49:07.342+01:00Spóźnione podsumowanie 14 miesięcyZ racji tego zamieszania związanego ze szpitalem, lekami itp, nie było podsumowania 14 miesiąca życia Córeczki. Nie miałam do tego głowy, chciałam tylko znów mieć zdrowe dziecko.<br />
<br />
A więc w wieku 14 miesięcy Młoda:<br />
- waży koło 10 kg (przez chorobę schudła 0,6kg, ale już nadrobiła, przy wyjściu ze szpitala mieliśmy 1060g :)<br />
- rozmiar ciuchów 80/86<br />
- rozmiar stopy 20<br />
- pampersy w rozmiarze 4 lub 4+
- jest dumną posiadaczką 11 ząbków (wszystkie jedynki, dwójki i 3 czwórki, kolejna czwórka na dniach ujrzy światło dzienne)<br />
- z przesypianiem nocki bywa różnie, w czasie choroby nadrabiała picie przez sen, potrafiła nawet 3 razy się w nocy obudzić, teraz najczęściej zasypia przed 20 i śpi do 5, wypija mleko i dosypia do 7-8 :) więc jest super<br />
- chodzi sama całkiem stabilnie i w końcu więcej chodzi niż raczkuje, doszła chyba do tego, że szybciej przejść gdzieś na nogach niż na czworaka<br />
- bardzo dużo rozumie, uczy się codziennie nowych słów, powtarza po swojemu niektóre. Ostatnio bardzo spodobało jej się "helloł", które mówi jej zabawkowy tablet, powtarza za nim "łołoł" :) najczęściej powtarzanymi słowami są "mama", "nie" i "bach" :)<br />
- nadal wszystkich całuje, jest przekochana z tymi swoimi buziakami,<br />
- przechodzi etap buntu, gdy czegokolwiek się jej zabroni wpada w czarną rozpacz, są łzy jak grochy i histeria na całego, staramy się to przeczekać :)<br />
- nocnikuje się, dziś zrobiła pierwszą kupę na nocnik, parę razy zdarzyło się już siku. Zrobiła i sprawdziła ręką czy na pewno to siku :)<br />
- jest bardzo towarzyska i propspołeczna, szuka zawsze kompana do zabawy,<br />
- z racji choroby cofnęliśmy się trochę z jedzeniem, ale powoli wychodzimy na prostą, dalej mamy problem z większymi kawałkami, ale pracujemy nad tym,<br />
<br />
Z każdym miesiącem, z każdym dniem znika mały niemowlak, a zastępuje go dziewczynka, niezależna, rozumna istota. Podoba mi się ta jej odrębność, samodzielność, ale czasem łezka w oku się kręci za tym małym bąblem, który tak bardzo mnie potrzebował. W takich chwilach właśnie przychodzi do mnie moje najjaśniejsze słoneczko i daje mi kilka buziaków i tak sobie wtedy myślę, że jestem szczęściarą. I jeśli czegoś miałabym sobie życzyć, to żebyśmy nie musiały już nigdy spędzić ani dnia w szpitalu.<br />
<br />
Kocham Cię Córeczko :*Gosiahttp://www.blogger.com/profile/13683303335628514298noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6298384191346822425.post-31467379344484805022014-11-06T09:46:00.000+01:002014-11-06T09:46:26.912+01:00pobyt w szpitalu i jak do tego doszło?Tak jak pisałam spędziłyśmy z Młodą upojny tydzień w szpitalu. W piątek 24 października myślałam, że antybiotyk jeszcze nie zdążył zadziałać. Młoda była osłabiona, miała stany podgorączkowe i problemy z jedzeniem. W sobotę postanowiłam pobrać jej krew do badań, żeby sprawdzić co w trawie piszczy. Wyniki były nadzwyczaj dobre, CRP niskie, morfologia bez zastrzeżeń, co mnie trochę uspokoiło. W niedzielę mieliśmy ostatni i 5 (!) dzień przyjmowania antybiotyku a poprawy nie było, więc stwierdziłam, że coś musi być nie tak. Młodą łapały straszne napady kaszlu, zjadała tylko symboliczne ilości jedzenia i to na wcisk, stwierdziłam, że nie ma na co czekać - jedziemy na ostry dyżur. Myślałam, że dostaniemy nowy antybiotyk, skoro tamten wyraźnie nie zadziałał i wrócimy do domu. Jednak po osłuchaniu i zdjęciu rtg płuc usłyszeliśmy, że Młoda ma zapalenie płuc, zapalenie gardła i migdałków i zapalenie oskrzeli z cechami obturacji :/ No i wiąże się to z hospitalizacją. Zdrętwieliśmy. Mąż został z Młodą w szpitalu a ja ekspresem pojechałam do domu spakować nas, nie miałam nic ze sobą... wpadłam do domu i jak oszalała biegałam i wrzucałam wszystko do torby. Mała w tym czasie miała założony wenflon, pobraną krew do badań. Była bardzo dzielna i nie płakała nawet. No i tak od niedzieli zaczęły się nasze wczasy szpitalne. Muszę pochwalić moją córeczkę kochaną, że była naprawdę bardzo odważna, znosiła wszystkie zabiegi bardzo dzielnie, chociaż czasem nie obyło się bez kilku łez to i tak wszyscy ją chwalili. Za każdym razem biła sobie później brawo :) Zaprzyjaźniła się z Paniami pielęgniarkami na oddziale, chodziła do ich dyżurki "pokukać" co tam mają ciekawego, dała nawet buzi Pani ordynator (lizuska). Z każdym dniem było coraz lepiej, po 2 dniach zniknęły napady kaszlu, po 3 katar. Dostawała 3 razy na dobę antybiotyk Taromentin dożylnie, 3 razy wziewy z Ventolinu (steryd), 2 razy dziennie inhalacja 3% NaCl, później odśluzowywanie (okropne!), 2 razy dziennie krople do noska - nie pamiętam nazwy ale takie z antybiotykiem. Najgorzej znosiła odśluzowywanie, czemu wcale się nie dziwie, wszystkie dzieci przy tym darły się wniebogłosy. Bo przecież wkładanie rureczki do nosa, nosogardzieli i gardła i odciąganie zalegającej wydzieliny nie jest niczym przyjemnym. Ale trzeba przyznać, że pomagało.
Poza tym pobyt w szpitalu to nieustanne zabawianie Młodej. Musiałam być w 100% uważna, żeby nie zleciała z łóżka (głównie bawiła się na moim w dzień), czegoś sobie nie zrobiła. Dużo lepiej znosiły zamkniecie w sali malutkie dzieci, które spały większość czasu w łóżeczkach i nie potrzebowały nieustannych wrażeń. Mała to wulkan energii i gdy tylko siły zaczęły wracać, miałam wrażenie, że rozniesie mnie, łóżko, salę i wszystkich dookoła. Co ja nie wymyślałam, żeby ją zająć czymś. Czytanie książek, zabawy miśkami, robienie czapek z gazet, to wszystko było niczym, gdyż Młoda chciała chodzić. I jak widziała, że wyciągam jej buty i jej zakładam to aż skakała z radości. Niestety spacery po korytarzu ograniczałyśmy do minimum, żeby nie złapać jakiejś biegunki lub innego dziadostwa panującego na oddziale :( Łatwo nie było, ale udało się i w niedzielę, 2 listopada zostałyśmy wypuszczone do domku. Jeszcze do dziś podaję Młodej antybiotyk Amoksiklav. Wczoraj byłyśmy na kontroli. Wygląda na to, że jest czysto chociaż Mała ma dalej różowe łuki podniebienne. Ale może tak ma fizjologicznie - tak stwierdziła nasza pani doktor. W każdym razie energii ma dużo, jest znów moim kochanym Bąblem. Co się zmieniło? Zrobiła się bardziej przytulaśna, jeszcze częściej przychodzi dać buzi i się przytulić :) No i druga rzecz, wpada w czarną rozpacz jak się jej czegoś nie pozwala. Nie wiem czy to ma do końca związek ze szpitalem, czy po prostu rozpoczął się jakiś nowy etap rozwoju, ale gdy jej mówię, że czegoś nie wolno to rzuca rzeczami krzycząc płaczliwym głosem "bach! bach!" i zaczyna płakać, łzy jak grochy lecą. Nie wiem czy to normalne? Nie ustępuję jej, musi znać jakieś granice, czekam aż sama się uspokoi.
Wracając do pobytu w szpitalu to muszę napisać, że warunki mnie zaskoczyły pozytywnie, spodziewałam się, że będę musiała nocować na podłodze albo koczować na krześle. Nic podobnego. Za 15 zł za dobę dostałam łóżko szpitalne z pościelą, dostęp do łazienki, toalety, prysznica, kuchni. Nie było źle. Personel też muszę pochwalić. Wiadomo, że trafiają się różne osoby, jednakże od każdego można było uzyskać pomoc, Panie pielegniarki uśmiechnięte, życzliwe dla maluchów, lekarki uważne i zaangażowane. Nie było problemu z uzyskaniem informacji o stanie zdrowia córeczki, leczenie było skuteczne, a to najważniejsze :)
Dziś mamy pozwolenie na pierwszy krótki spacer :) Już się nie możemy doczekać, Młoda też się ucieszy, bo ewidentnie nudzi jej się w domu... następnym razem napiszę podsumowanie 14 miesięcy, bo niepostrzeżenie 3 listopada upłynął nam kolejny miesiąc życia, trochę nowych umiejętności mamy :)Gosiahttp://www.blogger.com/profile/13683303335628514298noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6298384191346822425.post-86839371957601011702014-11-02T22:25:00.001+01:002014-11-02T22:25:18.072+01:00powrót do domuPo tygodniu wróciliśmy do domu ze szpitala. Dziś znów krótko, bo padam z nóg. Młoda ma jeszcze 3 dni antybiotyku doustnie, osłuchowo czysto, nie kaszle, gardło jeszcze odrobinę różowe, ale mam nadzieję, że przejdzie :) Wracamy do żywych, na nowo aklimatyzujemy się w domu, oby już na dobre. Napiszę jak było wkrótce...Gosiahttp://www.blogger.com/profile/13683303335628514298noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6298384191346822425.post-40425561218821378962014-10-28T22:47:00.000+01:002014-11-02T22:25:34.944+01:00zapalenie płuc i szpital niestety :(Niestety jesteśmy w szpitalu od niedzieli. Młoda ma zapalenie płuc :( my obydwoje też na antybiotyku, bo poszło nam na zatoki. Jest już poprawa, nie ma gorączki, także liczę na to że początkiem przyszlego tygodnia się stąd wylogujemy... Młodą rozpiera energia znów, co w szpitalnej sali nie ułatwia życia, ale miło ją widzieć znow w formie. Dziś krótko, bo z telefonu, może następnym razem będzie już z domu :)Gosiahttp://www.blogger.com/profile/13683303335628514298noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6298384191346822425.post-53469603852039507252014-10-24T16:07:00.001+02:002014-10-24T16:07:25.986+02:00domowy szpitalJesteśmy chorzy. Wszyscy troje. Dawno nie dopadło mnie takie przeziębienie, oczy szczypią, katar leci z nosa albo całkiem go zatyka, gardło boli, kaszel męczy :/ Mój Mąż ma to samo tylko jeszcze więcej kaszle i dostał receptę na antybiotyk. Młoda jakby rochę mniej kaszle ale marudzi dalej tak samo, budzi się w nocy, katar też nie ustępuje. W dodatku nadal są problemy z jedzeniem, nie może zjeść więcej niż 100ml, nie ma apetytu, ma odruch wymiotny przy jedzeniu i zaczyna kaszleć. Staram się jej dawać mało a częściej ale nie zawsze wychodzi. Wmuszam w nią chociaż picie, żeby się nie odwodniła. W nocy są 3 pobudki na mleko, czasem wypije 90ml, czasem 30, ale nie odmawiam jej, bo lepiej w nocy niż wcale. Wiem, że tego potrzebuje. Mamy wolny weekend, siedzimy w domu i się kurujemy, oby do poniedziałku się udało...Gosiahttp://www.blogger.com/profile/13683303335628514298noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6298384191346822425.post-80698412186178710872014-10-22T22:00:00.001+02:002014-10-22T22:00:11.452+02:00pogorszenie i antybiotyk :(Młodej się pogorszyło. Zaczęła kaszleć, gorączka wróciła, a do tego nie jest w stanie jesc. Ma odruch wymiotny, chyba przez spuchnięte gardło lub krtań. No więć dziś Mąż był z nią znów u lekarki. Osłuchowo czysto, gardło bardzo zawalone. Bez antybiotyku się nie obejdzie. Tym razem dostaliśmy summamed, mam nadzieję, że szybko jej przejdzie bo taka biedna jest :( mnie też coś bierze choróbsko, kicham i prycham, Mąż też chory. Nie mam na nic czasu bo Mała wymaga 100% uwagi, cały czas marudzi i płacze albo chce się przytulać... ożywiła się dziś tylko jak przyjechali moi rodzice. Wizyta dziadzia i babci ją ucieszyła. Po południu był u nas kolega Małej - Kuba z mamą. Ale Młoda nie chciała się integrować :( ok idę spać bo padam z nóg :( dobranoc! Gosiahttp://www.blogger.com/profile/13683303335628514298noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6298384191346822425.post-14645353711850512332014-10-19T21:39:00.000+02:002014-10-19T21:39:25.253+02:00Ani lepiej ani gorzejNiby lepiej bo nie ma stanu podgorączkowego, ale za to katar zgęstniał, zrobił się żółty, trudno go odciągnąć, a Mała chrypi. Do tego dziś przegoniło ją ze dwa razy i dwa razy wymiotowała. Ale myślę, że to przez to, że w trakcie jedzenia ją katar przytkał i ją cofnęło :( Jutro idą z Mężem do lekarki, mają umówioną wizytę, bo ja będę w pracy. Na razie kisimy się w domu. Dziś Młoda była na ekspresowym 15 minutowym spacerku, bo żal mi jej było, że w tak ładną pogodę siedzi w domu... Musimy szukać sobie zajęcia, więc układamy ukłądanki, czytamy książeczki, rzucamy piłką, przytulamy się dużo, uczymy się nowych rzeczy. Zauważyłam, że Młoda w espresowym tępie przyswaja wiedzę. Umie powiedzieć jak ma na imię :) rozumie naprawdę dużo rzeczy o które ją proszę np. jak jej coś dam i powiem daj tacie to zaniesie tacie.<br />
Gdy poszliśmy ostatnio na szczepienie i zobaczyła tapetę w kaczuszki to sama z siebie pokazała palcem i powiedziała "kwa kwa". Naprawdę taka rozumna się zrobiła, aż trudno uwierzyć, że dopiero co była takim małym dzidziusiem.<br />
Dziś byli u nas goście, kolega Męża z pracy wraz z żoną, Młoda była nie w sosie ewidentnie, jedynie papa i buzi chętnie zrobiła na pożegnanie. Udało nam się dziś przynajmniej część dnia spędzić we trójkę, co ostatnio rzadko się zdarza. Szkoda, że Mąż musiał iść na nockę do pracy, bo od jutra znów zaczyna się gonitwa i mijanie się. A nie będzie lepiej, bo gdy wrócę na cały etat do pracy to będzie jeszcze ciężej... Ale damy radę! <br />
<br />Gosiahttp://www.blogger.com/profile/13683303335628514298noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6298384191346822425.post-69598078772265892722014-10-18T10:17:00.002+02:002014-10-18T10:17:53.441+02:00MMR i katarzysko :/W czwartek byliśmy na szczepieniu. Z racji, że to ten niepopularny MMR czyli świnka, odra, różyczka, trochę się bałam. Niby nie udowodniono jego związku z autyzmem ale obawa gdzieś tam pozostała. Pani doktor osłuchała Małą, zajrzała jej w gardziołko i uszy. Młoda była zadowolona, pokazała lekarce cały arsenał swoich umiejętności, opowiedziała jak robią poszczególne zwierzątka ;) podczas szczepienia o dziwo nawet nie płakała, przez jakieś 10 sekund mówiła płaczliwym głosem "nienienie!" i na tym się skończyło. Wydawało się, że wszystko będzie ok. Dopiero wieczorem zaczęły się problemy. Młoda płakała, nie mogła zasnąć, rzucała się okropnie po łóżko, nie pasowało jej ani na rękach, ani u siebie w łóżeczku, dopiero zasnęła gdy położyłam się z nią. Po godzinie obudziła się z okropnym płaczem i zapchanym nosem, spocona okropnie. Noc była kiepska. Kataru wcale nie było dużo, ale jakiś taki zatykający, przez co nikt z nas sie nie wyspał. Cały wczorajszy dzień Mała była okropnie marudna, z byle powodu wybuchała płaczem. Do tego stan podgorączkowy, totalny brak apetytu i niechęć do picia. Mleko jeszcze jako tako wypiła ale nic poza tym. Dziś w nocy też budziła się co 2-3 godziny, ale jakoś tak lepiej oddychała. Dziś już trochę mniej marudzi, więc mam nadzieję, że gorzej nie będzie. Tym sposobem dopadła nas pierwsza reakcja poszczepienna, przynajmniej tak myślę. Zaczęłam się zastanawiać nad zaczepieniem Młodej na meningokoki. Wcześniej odrzucałam tą szczepionkę z racji na jej niewielką skuteczność w Polsce. A to dlatego, że nie było szczepionki na szczep B. Od pół roku jest ona dostępna i rozważam szczepienie... ktoś ma jakieś doświadczenie w tym temacie? Powoli zaczynam też myśleć o powrocie do pracy na cały etat. Powinno to nastąpić na początku grudnia i muszę poszukać opiekunki. Na samą myśl o zostawieniu Małej z obcą osobą dostaję gęsiej skórki :( Jak to będzie?Gosiahttp://www.blogger.com/profile/13683303335628514298noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6298384191346822425.post-203465148905093762014-10-13T22:05:00.000+02:002014-10-13T22:05:35.378+02:00o gimnastyce i co u nas?Niepostrzeżenie mijają kolejne dni, naprawdę czas ucieka jak szalony, praca miała być dorywcza, a jakoś się dużo tego uzbierało. Dziś byłam na wyjeździe kilkadziesiąt kilometrów za miastem, w tym tygodniu tylko środę i niedzielę mam wolną. Na szczęście Mała dobrze znosi rozłąkę. Najczęściej jeszcze śpi jak wychodzę, gdy dzwonię mówi "mama" do telefonu, ale nie płacze. Cieszy się jak wracam i daje buziaka, przytula się. W zeszły czwartek została z moją mamą, poradziły sobie świetnie, Młoda wyspana, zadowolona, najedzona :) pełen luz. Jutro będzie większy stresik, bo Córa zostanie z moim tatą. I o ile mój tata zajmował się mną i bratem jak byliśmy mali i bardzo lubi dzieci, a one jego, o tyle jakoś tak się stresuję. Bo mój tata nie ma już tej intuicji i wyobraźni, co potrafi zrobić Małe dziecko, zwłaszcza sobie. Więc z pewną dozą niepewności ją zostawię, no ale muszą sobie jakoś poradzić przez te parę godzin. Wszystko naszykowane, jedzenie, ubranie także mam nadzieję, że nie będzie większych problemów.<br />
<br />
Weekend spędziliśmy u moich rodziców, pogoda dopisała, jak na połowę października było cieplutko i słonecznie. Młoda pobawiła się na kocu, pogrzebała w kamieniach, w trawie, całymi dniami była na dworze, potuptała dużo na nóżkach, więc była zmęczona i szczęśliwa. Byliśmy nad stawem z wizytą u kaczek, pozaczepialiśmy wszystkie psy we wsi. Nawiązaliśmy kontakt z kilkoma dziećmi, było naprawdę fajnie :)<br />
<br />
Od jakiegoś czasu Młoda ma etap gryzienia. Potrafi ni z tego, ni z owego ugryźć całkiem mocno. Zauważyłam, że najczęściej gryzie gdy jest zmęczona, ale różnie to z nią bywa. Za każdym razem mówię jej "nie wolno gryźć", a ona wtedy daje mi buziaka tam gdzie ugryzła. Jak tu się na nią gniewać?<br />
<br />
Jeszcze kilka słów o gimnastyce bo kilka osób mnie pytało jak to wygląda. Tam gdzie chodzimy, w Skakance rodzice biorą aktywny udział w ćwiczeniach. Dzieci ćwiczą ze swoim opiekunem. Każde zajęcia były do tej pory trochę inne. Było skakanie na piłce (dostosowanej do wielkości użytkowników), turlanie na piłce, tory przeszkód dla dzieci, tunele, chodzenie po równoważni, wspinanie się po drabinkach, chodzenie po airtrack'u, turlanie się po materacach, przewroty, ćwiczenia sensoryczne (dotykanie, rzucanie, ugniatanie przedmiotów o różnych fakturach, masie), łapanie baniek mydlanych, "wieszanie się" na drążku. Dzieci ćwiczą boso. Oczywiście jeśli dziecko nie chce czegoś robić, lub jest zainteresowane czymś innym to nie ma zmuszania :) w tle gra muzyka. Mnie osobiście bardzo się podobają takie ćwiczenia i widzę, że Młodej również więc chodzimy regularnie.<br />
<br />
<br />Gosiahttp://www.blogger.com/profile/13683303335628514298noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6298384191346822425.post-18108249434505949952014-10-08T21:06:00.000+02:002014-10-08T21:06:18.828+02:00spóźnione 13 miesięcyWstyd straszny, ale moje szczęście największe skończyło 13 miesięcy już 5 dni temu, ale nie miałam czasu na podsumowanie taki sajgon u nas ostatnio. Koleżanka w pracy postanowiła wziąć wolne z dnia na dzień no i okazało się, że zamiast 7 dni w tym miesiącu, będę w pracy przynajmniej 12. Z jednej strony dobrze, a z drugiej na nic nie mam czasu. Z Mężem się mijamy, nie nadążam z niczym, nie mam czasu porządnie posprzątać, ogarnąć.<br />
<br />
No ale, ale... Czas na krótkie podsumowanie. A więc moja 13-miesięczna Córa:<br />
-waży... nie wiem ile, myślę, że zbliża się do 11 kg, ale dokładną wagę będę znała 16.10, bo wtedy idziemy się szczepić.<br />
- ubrania nosi w rozmiarze 80/86<br />
- buty nosi w rozmiarze 20,<br />
- ząbków ma 10!! Nareszcie dobrnęliśmy do połowy tego, co ma wyjść. Jest dumną posiadaczką wszystkich jedynek i dwójek, i dwóch czwórek po lewej stronie.<br />
- nosi pampersy rozm 4 i 4+ na noc<br />
- przespała dwie całe nocki, po czym wróciła do budzenia się w nocy na mleko, nawet w okolicach pólnocy. Myślę, że jest to tym razem związane z ząbkowaniem i liczę, że kiedyś minie?<br />
- gdy chce potrafi chodzić sama, jest jeszcze dość wywrotowa i bezpieczniej się czuje na czterech "łapach", więc mimo wszystko dużo raczkuje,<br />
- powtarza coraz więcej słów po swojemu: kasztanek (kaka), czapka (kwakpa?), naśladuje odgłosy zwierząt (piesek, kotek, kaczka, kurka, krowa, konik itp),<br />
- pokazuje części ciała (brzuszek, paluszki, nóżki, pupę, uszy, oczy, nosek, włosy)<br />
- zna znaczenie wielu słów, potrafi je wskazać lub znaleźć,<br />
- daje buzi z zamkniętą buzią i głośnym cmoknięciem, ucałuje każdego, nawet obcego i to nie tylko człowieka ale psa, lalkę, zabawkę :)<br />
- nadal nie boi się obcych, daje cześć nieznajomym ludziom na ulicy i macha do nich z uśmiechem, zaczepia także wszystkie psy,<br />
- ma kilka stałym punktów dnia: jedna pobudka w nocy, potem butla rano koło 5-6 i spanie do 7-8 (!), śniadanko - kaszka po 8, koło 12 obiadek - gęsta zupa, koło 15 drugie danie z owocami lub bez, 19 - kolacja - kaszka. Drzemkę mamy jedną, czasem koło 11, a czasem dopiero koło 13, w zależności od tego jak długo Córka śpi,<br />
- lubi spacerować na własnych nóżkach, zbierać kamyki, liście, kasztanki, żołędzie. Generalnie nie może mieć pustych rąk.<br />
- pokazuje fochy, jest niezależna i lubi decydować o tym gdzie idziemy i co będziemy robić. Ulubionym miejscem jest klubik dla dzieci Skakanka, gdzie spędzamy sporo czasu gdy jest zimno. <br />
- chodzi na gimnastykę i uwielbia to. Jest zawsze asystentką Pani prowadzącej z racji tego, że jako jedyna nie boi się obcych i chętnie wykonuje ćwiczenia :)<br />
- uwielbia tańczyć, spiewa po swojemu,<br />
- je coraz większe kawałki, sząłu nie ma ale robimy powoli postępy.<br />
<br />
Jest nadal moim światełkiem :) Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Bardzo Cię kocham Córeczko :*<br />
<br />Gosiahttp://www.blogger.com/profile/13683303335628514298noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6298384191346822425.post-26381430608643269192014-10-03T21:46:00.000+02:002014-10-03T21:46:43.742+02:00buziak dla każdegoPogoda nam się popsuła, zrobiło się szaro, buro i zimnooo... W związku z tym nasze spacery też musiały się skrócić. Za to więcej czasu spędzamy w Skakance - klubiku dla dzieci. Młoda zakolegowała się na dobre ze swoim nowym znajomym z gimnastyki -Kubą. Oczywiście dzieciaki nie potrafią bawić się jeszcze ze sobą, raczej bawią się obok siebie. Ale jest wesoło, bo zawsze coś ciekawego wymyślą. Muszę pilnować Małą bo ma tendencję do drapania i gryzienia. Więc mam na nią oko, żeby nie sprzedała koledze jakiejś kontuzji. Dziś nawet sprzedała Kubie buziaka. Mało tego. Ona by dała buzi obcemu na ulicy, gdyby ten ją o to poprosił. Taka się całuśna zrobiła, że nawet pieska sąsiadów ostatnio wycałowała po boku i głowie. Rozczula mnie to bardzo, mam nadzieję że ten etap jej za szybko nie minie bo uwielbiam te jej buziaki. Niedawno, gdy Młoda spała i ubierałam jej śpiworek na noc, dostałam całuska nawet przez sen. Kochana ta moja Żaba jest :*<br />
Dziś, razem z mamą Kuby zabrałyśmy dzieciaki do basenu z kuleczkami. Jakoś się przecisnęłyśmy przez ciasne przejście. Młoda była zachwycona, w ogóle się nie bała, zjeżdżała z dużej zjeżdzalni do kulek i śmiała się jak opętana. Oczywiście nie chciała wyjść później, no ale to inna bajka.<br />
Wyszedł nam 9 ząbek, ostatnia dwójka (prawa, dolna), czekamy jeszcze na czwórkę po tej samej stronie i liczę na chociaż krótką przerwę w ząbkowaniu. Chociaż pewnie naiwna jestem. Ze spaniem jest różnie, ale ogólnie Młoda kręci się przez sen i popłakuje, więc dokuczają jej nadal te zębiska.<br />
Ok, kończę i idę spać bo wstawanie do pracy po średnio przespanej nocy miażdży mnie ostatnio... dobranoc!Gosiahttp://www.blogger.com/profile/13683303335628514298noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6298384191346822425.post-48738430004252867962014-09-30T13:51:00.000+02:002014-09-30T13:51:10.074+02:00JesieńKoniec września nagrodził nas piękną pogodą. Taką jesień to ja rozumiem, piękną i złotą. Młoda chodzi na spacerki, zbiera liście i kasztany :) Tupta coraz dalej i coraz lepiej, coraz częściej też puszcza się i robi kilka kroków sama także na dworze. Na gimnastyce po materacu śmiga na małych stópkach na motorek, może to kwestia miękkiego podłoża? Młoda bardzo interesuje się innymi dziećmi, niestety muszę trochę chłodzić jej entuzjazm, bo zdarzyło się już, że podrapała kolegę z gimnastyki. Nie złośliwie, po prostu chciała go pogłaskać po głowie, a nie ma jeszcze wyczucia. Mamy na tej gimnastyce są różne. Ja jestem raczej z tych wyluzowanych. Owszem patrzę co Młoda wyprawia, pilnuję, żeby sobie lub innemu dziecku nie zrobiła krzywdy. Ale nie chodzę za nią krok w krok, nie asystuję przy każdym podniesieniu piłki, czy zabawki, pozwalam jej na pewną swobodę, oczywiście dostosowaną do jej wieku i umiejętności. Mam wrażenie, że bardziej (nad)opiekuńcze mamy patrzą na taką postawę z pewną dezaprobatą, ale się tym jakoś nie przejmuję. Poznałam na gimnastyce taką mamę, która ma podobne podejście do mnie. Jej synek, Kuba ma 10 miesięcy i jest na podobnym etapie rozwoju, przynajmniej ruchowo, jak Młoda. Bardzo sympatycznie nam się rozmawiało, umówiłyśmy się na plac zabaw z dzieciakami później. Chcemy wykorzystać być może ostatnie tak ciepłe i przyjemne dni w tym roku. Oby taka pogoda trwała jak najdłużej.<br />
<br />
Ostatnio cierpię na brak czasu, nie mam czasu śledzić blogów, tutaj też rzadko bywam, ale mam nadzieję, że to się zmieni niedługo :) bo chcę uchwycić te chwile i małe wydarzenia, o których tak szybko się zapomina. Gosiahttp://www.blogger.com/profile/13683303335628514298noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6298384191346822425.post-72871899876287367362014-09-26T21:46:00.001+02:002014-09-26T21:46:42.397+02:00cmok cmokMała daje buzi. Robi to tak słodko, z taką dziecięcą ufnością, że chwyta mnie tym za serce. Już nie otwiera przy tym buzi i nie ślini. Pochyla główkę i wydaje głośne cmoknięcie, niekoniecznie w odpowiednim momencie. Za każdym razem gdy to robi, kocham ją coraz mocniej :) Chociaż czy to jeszcze możliwe? Ostatnio siedziałam na kanapie, ona stała koło mnie i dawała mi buzi co około 10 sekund. I tak przez pół godziny :)<br />
Z chodzeniem idzie jej naprawdę dobrze. Za jedną rączkę spacerujemy swobodnie po dworze, Młoda nie chce za bardzo jeździć w wózku, szybko się nudzi i domaga wyjęcia na zewnątrz. Tupta dzielnie nawet całkiem spore jak dla niej odległości. Jest uparta. Jak sobie coś upatrzy to musi to podnieść, jak chce gdzieś iść to ciągnie z oślim uporem w tą stronę. Wcześniej na topie były liście. Średnio co 2 kroki musieliśmy się zatrzymać i schylić po wybrany okaz, a potem całe półtorej metra dzierżyliśmy go w dłoni, póki nie znaleźliśmy kolejnego egzemplarza. Ciężko było gdziekolwiek dojść. Teraz na szczęście jej przeszło, woli kałuże :/ Sama do chodzenia się nie garnie. Kilka kroków przejdzie, ale szybciej i bezpieczniej jest na czworaka więc woli tak się przemieszczać.<br />
Tysiąc razy dziennie ściąga skarpetki z nóg, to samo ze spinkami z włosów. Ostatnio przestraszyła nas w samochodzie, bo nagle zaczęła się krztusić. Myślałam, że może po jedzniu coś jej się wróciło. Ale nie. Gwiazda wyjęła spinkę z włosów, wsadziła sobie do paszczy, a że spinka była dość duża to się nie mieściła. Im bardziej Młoda próbowała ją wepchnąć w całości do buzi, tym większy odruch wymiotny miała... więc od dziś jeździ bez spinek.<br />
Na ten miesiąc mam mocne postanowienie, żeby spróbować posadzić Młodą na nocnik. Myślę, że jest szansa, że chociaż kupę by zrobiła do nocnika, może akurat by się udało? Mniej mycia tyłka, zawsze to krok do przodu ale zobaczymy jak będzie w praktyce... Chciałabym także zacząć kroić Małej kanapeczki w wagoniki, żeby sobie sama jadła. Raczej do klasycznego BLW nie będę dążyć, bo chyba za późno na to (?) ale jakieś elementy samodzielnego jedzenia chciałabym wprowadzić. No i może dzięki temu pożegnamy na dobre papki. Z jedzeniem jest lepiej. Mała je zupę bez marudzenia, rozgniatam warzywa widelcem i nawet jej to idzie, niedługo zamierzam zacząć kroić mięsko na większe kawałeczki. Młoda jest rozbrajająca. Przy jedzeniu mówię do niej, żeby gryzła, a nie łykała w całości. Więc daję jej łyżkę zupy z grudkami, ona połyka natychmiast, a potem rusza buzią, że niby gryzie, cieszy się i bije sobie brawo. Więc ją chwalę, że pięknie gryzie :) szkoda tylko, że z pustą buzią ;) Nie wiem co mogłabym Młodej zacząć dawać do jedzenia na drugie danie? jeszcze kiepsko sobie radzi z pokarmami o stałej konsystencji, ale chciałabym coś jej już przemycić z porządnego jedzonka. Marzę o tym, żeby mieć już ten etap za sobą, żeby Młoda jadła już normalnie z nami, to gotowanie dla niej osobno, kombinowanie jest wkurzające. Ciekawe kiedy to nastąpi?<br />
<br />
Ze wstawaniem znów mamy masakrę, od tygodnia Młodej dają w kość zęby chyba, bo budzi się z płaczem kilka razy w nocy, czasem domaga się mleka, a czasem zaśnie bez. Biorąc pod uwagę, że do pracy wstaję po 5 to średnio przytomna chodzę... Liczę na to, że na dniach wyjdą te nieszczęsne dwójka i czwórka i będzie chwila spokoju...Gosiahttp://www.blogger.com/profile/13683303335628514298noreply@blogger.com2